Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Nowe wyzwanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zuz@
Entropy



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 2282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica

PostWysłany: Wto 21:39, 17 Sty 2006    Temat postu:

No bo swietnie piszesz i strasznie się wciągnełam w to opowiadanko SmileSmile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Wto 21:41, 17 Sty 2006    Temat postu:

BO to bylo niezle!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Storyteller
Dear Boy



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1013
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka...

PostWysłany: Wto 23:53, 17 Sty 2006    Temat postu:

no to może lookniecie na mojego bloga Very Happy Tam mała próbka małej Dawni Smile [link widoczny dla zalogowanych] i podnoście mi statystyki :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 0:58, 18 Sty 2006    Temat postu:

a co to tobie na statystykach zalezy? Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Clickers
Fool For Love



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:11, 18 Sty 2006    Temat postu:

Story, chyba dopiero doceniłem twoją twórczość Smile, to opowiadanie naprawdę mnie wciągneło, kiedy druga część?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:22, 18 Sty 2006    Temat postu:

Wrzuciam pierwszą cząść mojego opowiadania na LJ
[link widoczny dla zalogowanych]

Ostatnia część tylko dla dorosłych ze specjalną dedykcją dla Zuzi/spikerulez Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 14:38, 18 Sty 2006    Temat postu:

Agata, nie umiem tam zamiescic komentarza, cos mnie wywala w zwiazku z proxy. dziwne, bo ja sie nie łączę przez proxy Hrm
swietne opowiadanie, dlaczego ty nie piszesz nic wiecej? powinnas ksiazke napisac, zaplacilabym za nią kazde pieniadze Smile mowilas kiedys ze nie masz talentu, nie no jak to nie jest talent to co niby nim jest??? masz jak najszybciej napisac druga czesc, a takze trzecia, czwarta i piata Razz
biedny Spike, tak mi go szkoda...juz widze ze sytuacja ciekawie sie rozwinie. ale chyba nie chcialabym miec takiej przyjaciolki jak Anya <lol>
po czyms takim nawet gdybym miala czas cos teraz napisac to bym sie nie odwazyla dodac Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 14:43, 18 Sty 2006    Temat postu:

Bardzo dziekuję.
Ale prosze tu z komplementami nie przesadzać, bo ja nie jestem dobra w odbijaniu piłeczki Wink A tak poważnie jessie, to nie będę cie poganiać, ale jak niczego nie zamieścisz, to się na ciebie smiertelnie obrażę!

O djakiegoś czasu rozważam dokończenie i popracowanie moich opowiadań post-angelowych, tzn. dopisania włsnego zakończenia, ale musze przedtem wziąć od ciebie korepetycje z końcówki Angela, bo oglądałam ją po łebkach, jak zresztą większość 5 sezonu...

Ale przyznam, że po odreagowaniu magisterki itp. pisanie znów zaczęło sprawiać mi przyjemność.

A do moich mistrzyń Kallysten i Nauti Bitz i jeszcze kilku innych naprawdę mi bardzo daleko Sad


Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Śro 14:49, 18 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 14:48, 18 Sty 2006    Temat postu:

a mowilam zeby stawiac wyzwania po sesji Razz nie dosc ze zaniedbuje mojego bloga to jeszcze i tu mam zaleglosci. nie mowiac juz o tym ze pozbawilas mnie pomyslu Razz Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 14:51, 18 Sty 2006    Temat postu:

No jak to, pomysł to ja właśnie podsunęłam! Wink Wiem, że jest sesja, dletego nikogo nie poganiam Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Śro 16:17, 18 Sty 2006    Temat postu:

WOW szefowa Very Happy niezle Ci to wyszlo Very Happy chce wiecej Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 16:49, 18 Sty 2006    Temat postu:

ahahaha Very Happy agata nie noooo Very Happy ta rozmowa z anya Very Happy mam nadzieje, ze buffy zrobi tak jak jej anya poradzila Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:58, 18 Sty 2006    Temat postu:

Hehe, wtedy musiałoby być naprawdę tylko dla dorosłych Wink
Wrzuciłam jeszcze jeden fragment, tym razem krótszy. Przed następnym będzie troche przerwy, bo musze odespać Wink


Depresja wampira

- Spike! Spike, nic ci nie jest?
Spike powoli otworzył oczy i podniósł głowę. Buffy patrzyła na niego wyczekująco.
- Musimy zawieźć do szpitala Anyę i Dawn. Niedługo będzie świtać, powinieneś wracać do krypty, jesteś w stanie?
- W porządku, Buffy, zajmiemy się nim – Willow uspakajająco poklepała przyjaciółkę po ramieniu. – Idź już, dopilnujemy, żeby bezpiecznie dotarł do domu.
Spike miał wrażenie jakby oglądał jakiś film. Słowa docierały do niego z opóźnieniem, a nim dotarły, traciły sens. Wszystko go bolało. I na dodatek miał to niepokojące uczucie, że coś spieprzył. Tylko co? Na pewno przypomniałby sobie, gdyby tak bardzo nie bolała go głowa...
- Spike, możesz wstać? – zapytała Tara z troską w głosie. – Zaraz wzejdzie słońce, musimy stąd iść. Jesteś w stanie iść?
Spike powoli dźwignął się na nogi, ale od razu się zachwiał. Willow i Tara przytrzymały go, żeby nie upadł.
- Nic mi nie jest, pójdę sam – bronił się całkiem bezsensownie, bo ledwo trzymał się na nogach.
- Może powinnyśmy spróbować teleportacji? – zasugerowała Willow, uginając się pod ciężarem wampira.
- Chyba nie mówisz poważnie, Will – skarciła ją Tara. – Jesteśmy zbyt wyczerpane. Nie byłabyś w stanie poradzić sobie z najprostszym zaklęciem!
- Masz rację. Chodźmy więc. Naprawdę musimy go stąd zabrać
- Naprawdę mogę iść sam – mamrotał Spike.
- Odstawimy cię do krypty. Nie chcemy, żebyś upadł gdzieś po drodze i się przypiekł.

***

Niemal w ostatniej chwili dotarli na cmentarz. Słońce zaczynało już wschodzić i musieli wybierać zacienione alejki, żeby bezpiecznie dotrzeć do krypty. Na szczęście Spike, dzięki swoim nadnaturalnym zdolnościom, zaczął powoli odzyskiwać siły i nie był już dla czarownic takim ciężarem.
Tara pomogła mu zdjąć płaszcz i ułożyć się na sarkofagu, który służył mu za łóżko. Willow zajrzała do lodówki.
- Powinieneś napić się krwi, to cię wzmocni. Nie masz żadnych zapasów? – zdziwiła się.
- Tyle się ostatnio działo... Nie miałem do tego głowy. Zresztą dawno mnie tu nie było.
- Pójdę w takim razie do rzeźnika – zaofiarowała się Will. – Nie zostawimy cię tu na cały dzień o pustym żołądku.
- Masz paskudną ranę na boku, pozwól mi ją obejrzeć – zwróciła się Tara do Spike’a gdy Willow wyszła.
- Daj spokój, nie ma takiej potrzeby, wiesz o tym dobrze – bronił się uparcie. – Jestem wampirem.
- A ja czarownicą – nalegała Tara. – Mam swoje sposoby, żeby przyspieszyć gojenie ran. A ty jesteś okropnie poturbowany. Nawet jak na wampira.
- Zawiodłem ją – wyjąkał Spike, gdy Tara odprawiała swoje czary nad jego zmasakrowanym ciałem. – Zawiodłem je obie...
- Zrobiłeś, co mogłeś.
- Za mało! Powinienem... powinienem był...
- Spike, daj spokój – uspakajała go Tara. – To bez sensu, wszystko dobrze się skończyło.
- Nie dzięki mnie! – zawołał Spike z goryczą.
- Nigdy nie zrozumiem mężczyzn i ich potrzeby bohaterstwa. Czy tylko o to wam chodzi? Żeby zostać bohaterem? Udało nam się pokonać piekielną boginię i wszyscy żyjemy, to się naprawdę liczy! – zdenerwowała się Tara. – Wale nie jestem pewna, czy by się nam powiodło gdyby cię z nami nie było.
Spike nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Nie chodziło o bohaterstwo, nic z tych rzeczy. Chodziło o obietnicę. Obietnicę, którą złożył kobiecie, którą kochał... Ale jak to wytłumaczyć czarownicy, która ma nieco inna hierarchię wartości?
Gdy Willow wróciła, Spike mocno spał, a Tara wyczerpana drzemała w fotelu.
- Chodźmy już do domu – powiedziała na widok Will. – Marzę, żeby wreszcie zdjąć tę okropna piżamę. I będę spać chyba przez trzy dni.
- Nie powinnaś była czarować – skarciła ją czule Will, obejmując ramieniem.
Dziewczyny obrzuciły spojrzeniem pogrążonego we śnie wampira i wyszły z jego krypty, rokoszując się rześkim porannym powietrzem, z lekkością na duszy i spokojem, jakiego nie zaznały od bardzo dawna.

***

- Gdzie podziewa się Spike? – spytała Dawn kilka dni później, gdy spędzały z Buffy kolejne spokojne popołudnie, leniuchując przed telewizorem.
- Nie wiem – przyznała Buffy. – Nie widziałam go od... Zawsze sam pojawiał się w pobliżu. Nie wiem czemu teraz... Chyba powinnam pójść dowiedzieć się jak się czuje. Był trochę... ranny.
- Co? – Dawn gwałtownie podniosła się z kanapy. – I ty w ogóle nie zainteresowałaś się, co się z nim dzieje?
- No, niezupełnie, Will i Tara odprowadziły go do krypty, upewniłam się, że się nim zajmą... Musiałam odwieźć cię do szpitala, pamiętasz? – broniła się Buffy, trochę bez przekonania, bo w głębi duszy czuła, że siostra ma rację.
- Buffy, to był pięć dni temu! – zawołała Dawn oskarżycielsko.
- Odwiedzę go dziś w czasie patrolu – obiecała Buffy.
- Nie, pójdziemy do niego razem. I to od razu.
- Ale on na pewno teraz śpi – zaprotestowała słabo Buffy.
Dawn spojrzała na zegarek.
- Na pewno już nie śpi – oświadczyła z przekonaniem, sięgając po kurtkę. – Idziesz? – spojrzała wymownie na siostrę, która wciąż siedziała na kanapie z miną winowajcy.

***

- Spike? – Dawn uchyliła drzwi krypty i wetknęła głowę do środka. – Jesteś tam?
Dziewczyny weszły. Mimo, że słońce jeszcze nie zaszło, w krypcie panował półmrok. Telewizor był wyłączony, było cicho i pusto.
- Nie ma go – stwierdziła Dawn rozczarowana i lekko zaniepokojona.
- E tam, gdzie mógł pójść w środku dnia?
Buffy odsunęła kamienną płytę zakrywającą wejście na dolny poziom krypty.
- Spike? – zawołała.
Odpowiedział jej niewyraźny pomruk.
- No widzisz? – zwróciła się do Dawn.
Dawn odsunęła siostrę i zeszła na dół. Spike leżał na brzuchu na rozbebeszonym łóżku. Pomieszczenie oświetlała jedynie dopalająca się świeczka, ale to wystarczyło, by dostrzec poniewierające się po podłodze puste butelki i torebki po krwi.
Dawn usiadła na łóżku i pogładziła Spike’a po ramieniu.
- Spike...
- To ty Kąsku? – wampir z wyraźnym trudem otworzył oczy. – Co tu robisz? Starsza siostrzyczka nie będzie zachwycona, gdy dowie się, że znowu zawędrowałaś do mojej krypty.
- W porządku – uspokoiła go. – Buffy jest tu ze mną.
- Uh... – westchnął Spike. – Chyba jeszcze nie wytrzeźwiałem.
- Przyszłyśmy zobaczyć, co u ciebie słychać – nie dała się zbić z tropu Dawn. – Dość długo nie dawałeś znaku życia...
- Wszystko w najlepszym porządku – wymamrotał Spike, choć na pierwszy rzut oka było widać, że to nieprawda. – Byłem ostatnio trochę, khm, zajęty.
- Tak, widzę – mruknęła Dawn, obrzucając wymownym spojrzeniem bałagan wokół łóżka.
Spike usiadł, otulając się szczelnie prześcieradłem. Potarł skronie i przygładził rozczochrane włosy. Obserwująca tę scenę z góry Buffy głośno przełknęła ślinę.
- Słuchaj Dawn, przepraszam, że się ostatnio nie pokazywałem. Wiem, że powinienem przyjść dowiedzieć się jak się po tym wszystkim czujesz, dupek ze mnie, przepraszam. Ale czarownice powiedziały mi, że wszystko z tobą w porządku, więc... Naprawdę mi przykro – szepnął i rzucił jej spojrzenie zbitego szczeniaka.
Dawn wzięła go za rękę i poważnie spojrzała mu w oczy.
- Martwiłam się o ciebie. Obie się martwiłyśmy.
Spike pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Dawn westchnęła i wstała.
- Do zobaczenia wkrótce. Mam nadzieję
- Obiecuję – powiedział Spike z bladym uśmiechem.

***

- Długo się jeszcze będziesz na mnie dąsać? – spytała Buffy po dwudziestu minutach marszu w milczeniu.
- No naprawdę pięknie się zachowałaś! Nie zeszłaś nawet na dół, nie odezwałaś się ani słowem! – wykrzyczała Dawn.
Buffy spuściła wzrok.
- Ja... ja nie wiedziałam co powiedzieć.
Dawn popatrzyła na siostrę w osłupieniu. To nie było typowe dla Buffy. Ona zawsze miała cos do powiedzenia. Spike’owi zazwyczaj nawet za dużo. A teraz nagle nie wie, co ma powiedzieć? Dawn patrzyła na siostrę uważnie, usiłując wyczytać coś z jej twarzy. Bezskutecznie. Stwierdziła, że najwyraźniej Buffy nie doszła jeszcze do siebie po wydarzeniach ubiegłego tygodnia. A może?... Nie, to niemożliwe.
- Pospieszmy się – powiedziała w końcu. – Willow i Tara mają być o 7.

***

Spike dotrzymał obietnicy i pojawił się na Revello Drive następnego wieczora. Przyniósł nawet film na video, który obejrzeli z Dawn, popijając kakao.
Buffy nie dołączyła do nich. Udała, że ma coś do zrobienia i uciekła do swojego pokoju. Spike sprawiał, że czuła się dziwnie. Nieswojo. Nigdy nie przypuszczałaby, że może czuć się nieswojo w obecności Spike’a. A jednak jego zachowanie sprawiało, że... że nie wiedziała co powiedzieć...
Coś się między nimi stało, coś spowodowało, że inaczej na niego spojrzała. Zaczęła zastanawiać się, kiedy to się zaczęło. Po walce z Glory? Kiedy Doc zrzucił go z wieży była przerażona. Jakaś jej część miała ochotę od razu zbiec na dół i zobaczyć, czy nic mu nie jest. Zwłaszcza po tym, co powiedział jej, gdy przyszli po broń. Jak wiele znaczy dla niego to, że traktuje go jak mężczyznę. Nie miała głowy, żeby się nad tym wtedy zastanawiać, ale te słowa zrobiły na niej dziwne wrażenie. Utkwiły w jej podświadomości i nie mogła o nich zapomnieć. Kiedy zaczęła traktować go jak mężczyznę, a nie jak bezdusznego potwora? Po tym, jak dał się zmasakrować Glory, by chronić Dawn? Gdy go pocałowała? Kiedy zamknęła oczy, wciąż czuła cierpki smak jego poranionych ust... Usiłowała o tym nie myśleć. Wmawiała sobie, że nic to dla niej nie znaczyło, że chciała mu tylko w ten sposób podziękować. Rzeczywiście nie myślała o tym zbyt wiele, ale tylko dlatego, że nie miała czasu. Problemy z Glory, troska o Dawn pochłaniały ją bez reszty. Teraz, kiedy było już po wszystkim, czasu na rozmyślania miała aż za dużo. Właśnie dlatego nie martwiło jej zbytnio to, że Spike się ostatnio nie pokazywał. Wystarczyła jej świadomość, że nic mu nie jest, to, co powiedziały jej Will i Tara.
Alarm w zegarze wyrwał ją z zamyślenia. Wybiła 22, pora na patrol. Założyła kurtkę i zbiegła po schodach.
- Idę na patrol.
Spike zerwał się z kanapy.
- Nie wiedziałem, że już tak późno. Powinnaś chyba już iść spać
Dawn spojrzała na niego z politowaniem.
- Więc chyba idziemy w tę samą stronę – uśmiechnęła się Buffy. – Nie oglądaj zbyt długo telewizji, masz być w łóżku przed północą – zwróciła się do Dawn.

***

Byli już prawie na cmentarzu, gdy Buffy zdecydowała się przerwać milczenie.
- Co się dzieje, Spike?
- Co masz na myśli?
- Dobrze wiesz, co.
Spike westchnął, zatrzymał się i sięgnął po papierosa. Zapalił, zaciągnął się głęboko, powoli wypuścił dym nosem i dopiero wtedy odpowiedział, wbijając wzrok w ziemię
- Nie dotrzymałem obietnicy. Zawiodłem cię.
Buffy patrzyła na niego w osłupieniu.
- Spike, to niedorzeczne, zrobiłeś, co mogłeś...
Spike pokręcił tylko głową, wyrzucił papierosa i odszedł bez słowa.
Buffy nie miała jednak czasu zastanowić się nad tym, co powiedział, bo usłyszała rozpaczliwy kobiecy krzyk dobiegający z pobliskiej alejki. Wyjęła więc z kieszeni kołek i pobiegła w tamtą stronę.

***

W ciągu następnych dni Buffy sporadycznie widywała Spike’a na patrolach. Pojawiał się zazwyczaj ni stąd ni zowąd, jak to wampiry mają w zwyczaju, zwykle wtedy, gdy miała do stoczenia jakąś cięższą walkę. Przypuszczała, że obserwuje ja z ukrycia, ujawniając się jedynie wtedy, gdy uważa, że jest jej potrzebny, ale postanowiła tego nie komentować. Po walce często towarzyszył jej przez resztę patrolu, choć trudno go było nazwać rozmownym kompanem. Tego jednak również postanowiła nie komentować, ani w żaden sposób go nie naciskać. Uznała, że najwyraźniej potrzebuje czasu, żeby dojść ze sobą do ładu, a nie wierzyła, żeby mogła powiedzieć coś, co by mu w tym pomogło. Może nie znała się zbyt dobrze na mężczyznach, ale skłonność wampirów do samoudręczenia była jej skądinąd znana.
Wiedziała, że Dawn od czasu do czasu odwiedza go w jego krypcie, ale nigdy nie proponowała, żeby Buffy jej towarzyszyła. Uznała więc, że najwidoczniej mają swoje sprawy, w których ona mogłaby tylko przeszkadzać.
Kiedyś (zupełnie niechcący!) usłyszała jak Dawn rozmawia o Spike’u z Tarą.
- Martwię się o niego – powiedziała Dawn. – Zupełnie nie może się pozbierać.
- Tak, ja też nie mam pomysłu jak do niego dotrzeć – westchnęła Tara.
- Udaje, że wszystko jest w porządku, ale ja tam wiem swoje. Całymi dniami siedzi w tej swojej krypcie i pije krew ze szkocką. Albo samą szkocką, co gorsza.
- Buffy chyba wspominała, że czasem pomaga jej w patrolowaniu.
- Tak, czasem się pojawia – potwierdziła Dawn.
- Całe szczęście. Gdyby zupełnie stracił ochotę na zabijanie, to znaczyłoby, że sytuacja jest beznadziejna.
- Myślisz, że... – zapytała cicho Dawn – że on nadal ją kocha?
Buffy zamarła pod drzwiami kuchni.
- Jestem pewna, że tak – odparła z przekonaniem Tara. – Właśnie dlatego się tak zadręcza. Myślę, że... że fakt, że jemu wydaje się, że ją zawiódł odebrał mu resztki nadziei na to, że ona kiedyś... Jeśli oczywiście kiedykolwiek miał nadzieję – dodała szybko.
Buffy oparła się plecami o ścianę, ponieważ nogi się pod nią ugięły. Poczuła, że nieprzyjemne uczucie pustki w żołądku, które nie wiadomo czemu pojawiło się po pytaniu Dawn, znika. Zrobiło jej się słabo, gdy zrozumiała, co to znaczy.

***

Kilka dni później Spike niespodziewanie pojawił się w Magicznym Pudełku. Od pewnego czasu Scooby Gang prowadził bezowocne poszukiwania demona, który ostatnio dawał się we znaki mieszkańcom Sunnydayle, ale nie pozwalał się zaskoczyć pogromczyni. W związku z tym, kolejne popołudnie i wieczór spędzali z nosami w książkach.
- Mam informacje dla Gilesa – rzucił Spike od progu.
- Dobry wieczór, nam też miło cię widzieć – powiedział sarkastycznie Xander.
- Giles trenuje z Buffy – wyjaśniła Willow.
- Ach tak – mruknął Spike.
Przysunął sobie krzesło i usiadł pomiędzy Dawn i Tarą w najbardziej nonszalanckiej pozie, na jaką mógł się zdobyć, będąc tak spiętym. Właściwie dlaczego był tak spięty? To przez ten cholerny Scooby Gang. Nigdy nie czuł się dobrze w ich obecności.
- A więc, Spike – Xander podjął próbę rozpoczęcia pogawędki. – Co u ciebie słychać?
Spike patrzył na niego spode łba z mieszaniną podejrzliwości i niedowierzania.
- Nie pokazywałeś się ostatnio w pobliżu – wzruszył ramionami Xander.
- A ty na pewno za mną tęskniłeś – prychnął Spike.
- Nie, ale odnotowałem twoją nieobecność
Tym razem Spike spojrzał na niego jak na czubka. Na szczęście wejście Buffy i Gilesa położyło kres tej wymianie uprzejmości.
- Spike – mruknął Giles, niezbyt zachwycony widokiem wampira.
- Spike – Buffy oblała się rumieńcem. Od kiedy uświadomiła sobie swoje uczucia, zaczęła się czuć w jego obecności jeszcze bardziej niezręcznie i, szczerze mówiąc, zaczynało ją już to irytować...
Spike jednak zdawał się nie zauważać jej reakcji. Zdała sobie właśnie sprawę, że ostatnio usiłuje w ogóle na nią nie patrzeć. Zwrócił się do Gilesa.
- Mam trochę informacji o tym kolesiu, który sprawia wam tyle kłopotów.
- Och – w oczach Gilesa błysnęły iskierki zainteresowania. – Chętnie posłuchamy. A co chcesz w zamian?
Spike wzruszył ramionami i wbił wzrok w podłogę.
- Nic nie chcę. Po prostu... pomagam – wydusił, jakby to słowo nie chciało mu przejść przez gardło.
Giles przez chwile patrzył na niego zdziwiony, zdecydował jednak zachować dla siebie komentarz, który cisnął mu się na usta.

***

- Czy tylko mi wydaje się, ze on ostatnio zachowuje się dziwnie? – zaptał Xander jak tylko za Spike’iem zamknęły się drzwi.
- Tak, bardzo się zmienił w ciągu ostatnich tygodni – przytaknęła Tara.
- Przestał się koło nas kręcić... – ciągnął Xander. – I chyba przeszła mu ta obsesja na twoim punkcie, Buff.
Buffy udawała bardzo zainteresowaną książką, którą przeglądała. Wzruszyła ramionami, ale głos jej lekko drżał, gdy niedbale mruknęła:
- Tak, najwyraźniej.
- Czy wy jesteście ślepi? – nie wytrzymała Anya. – On nadal usycha z miłości do niej, ale myśli, że ją zawiódł i w kółko się tym zadręcza. Mam rację?
- Tak, chyba tak – zgodziła się Willow.
- Wy dwie spędzacie z nim ostatnio dużo czasu – Anya zwróciła się do Dawn i Tary. – Co on tam robi całymi dniami w tej swojej krypcie?
- Czy to rozsądne Buffy? – wtrącił się Giles. – Żeby Dawn spędzała czas ze Spike’iem?
- Giles, sama mogę o tym decydować! – oburzyła się Dawn. – I nie mów o mnie, jakby mnie tu nie było.
- Spike przechodzi trudne chwile – powiedziała Tara poważnie. – Rzeczywiście nie radzi sobie z tym w najrozsądniejszy sposób, ale w obecności Dawn nigdy nie zachowuje się nieodpowiednio.
- Jasne, że nie! – zawołała Dawn. – Spike jest moim przyjacielem! Najlepszym, jakiego mam!
- W porządku, Dawnie – uspokoiła ją Buffy. – Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żebyś spędzała z nim czas. Udowodnił nie raz, że się o ciebie troszczy. Nie powinieneś o tym zapominać – zwróciła się do Gilesa.
Giles zdjął okulary i zaczął je nerwowo czyścić.
- Tak, oczywiście. Macie rację.

***

Buffy miała nadzieję, że Spike pokaże się podczas jej patrolu. W końcu miała dość paskudnego demona do zabicia. Przydałaby się pomoc.
Tak naprawdę nie była pewna, czy bardziej pragnęła spotkania z nim, czy bardziej się go obawiała. Miała mętlik w głowie. Rozmyślała o tym, co powiedział Xander i o rozmowie Dawn i Tary, którą usłyszała „niechcący” kilka dni temu.
Nie było sensu dłużej się oszukiwać. Zależało jej na Spike’u. Czuła do niego... coś prawdziwego. Nawet jeśli nie była to jeszcze miłość, to z całą pewnością to uczucie miało duże szanse się w miłość przerodzić. Z czasem...
A co jeśli Xander ma rację? Przez ostatnie miesiące traktowała Spike’a okropnie, wcale nie byłoby to takie dziwne, gdyby naprawdę mu przeszło. Choć z drugiej strony, Tara jest z nim ostatnio bardzo blisko. Na pewno wie, co mówi. To nawet logiczne, jeśli się obwinia, zrozumiałe, że trzyma się na uboczu...
- Pochromczyni... – wybełkotał Spike, dosłownie wytaczając się z alejki.
To tyle, jeśli chodzi o trzymanie się na uboczu.
Buffy opuściła kołek, który w pierwszym odruchu błyskawicznie wyciągnęła z kieszeni, gotowa do zadania ciosu. Była tak pogrążona we własnych myślach, że nie wyczuła, że Spike się zbliża. A może jej zmysły pogromczyni nie reagują na pijane wampiry?
Spike stał przed nią, chwiejąc się niebezpiecznie.
- Chyba powinieneś iść do domu.
- Nie, pomogę ci patrolować.
- Jasne, a jedyna broń, którą jesteś w stanie się posługiwać to twój chuch.
Spike usiłował przybrać groźną pozę w odpowiedzi na tę zniewagę, ale jednak się przewrócił. Buffy westchnęła.
- Chodź, odstawię cię do domu.
Spike zamierzał znowu zaprotestować, ale gdy Buffy objęła go w pasie, gdy poczuł jej ciepło, zapach jej skóry, stwierdził, że w zasadzie nie ma nic przeciw temu.
- Co się z tobą dzieje? – Buffy rzuciła go na fotel w jego krypcie. – Mam już tego po dziurki w nosie! Jesteś... jesteś nie do wytrzymania!
- Posłuchaj – zaczął spolegliwie Spike. – Przepraszam za dzisiaj. Ostatnio... staram się schodzić ci z drogi, więc...
- No właśnie!
Spike wpatrywał się w nią nic nie rozumiejąc. Był tak zaskoczony, że chyba całkiem wytrzeźwiał. Ta dziewczyna nigdy nie przestanie go zaskakiwać.
- Nie chcę, żebyś schodził mi z drogi – szepnęła Buffy. Szybko się jednak zreflektowała i dodała zupełnie innym tonem: - To znaczy brakuje mi cię na patrolach. Bywasz całkiem pomocny i... i masz cenne informacje...
- Jasne – przerwał jej Spike. Więc tylko o to chodziło. Bywał przydatny.
Przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu.
- Doskonale radzisz sobie beze mnie – powiedział w końcu Spike, zapalając papierosa. – I chyba powinnaś wrócić do swoich obowiązków zamiast tracić tu ze mną swój cenny czas.
Buffy westchnęła. Ależ on był uparty!
- Spike, przestań zgrywać męczennika! Ta wasza skłonność do dręczenia się doprowadzi mnie do szaleństwa.
- NASZA skłonność?
- No cóż, nie jesteś jedynym znanym mi wampirem, który obwinia się za całe zło na tym świecie...
Spike zacisnął szczęki i wycedził przez zęby:
- Nigdy mnie do niego nie porównuj.
Lodowaty ton jego głosu przeniknął ją aż do kości. Jak mogła być tak głupia? Powinna czasem pomyśleć zanim coś powie...
- Spike, nie chciałam...
- Lepiej już idź – powiedział odwracając się do niej plecami. Wiedziała, że posunęła się za daleko. A przecież chciała tylko dojść z nim do porozumienia. Jak zwykle wszystko poszło nie tak.
Wyszła, tym razem, wyjątkowo, nie trzaskając drzwiami.

***

- Buffy, jesteś dziś w paskudnym nastroju. Co ci się stało? – zapytała prosto z mostu Anya, gdy następnego dnia zebrali się w Magicznym Pudełku, żeby pomóc w inwentaryzacji.
- E, nic – mruknęła Buffy.
Nie miała ochoty na zwierzenia. Zwłaszcza przed Anyą. Ale nie doceniła przeciwnika. Nie łatwo było zwieść Anyę. A jeszcze trudniej zbyć byle wymówką.
- Chodzi o Spike’a, co?
Buffy popatrzyła na nią z przerażeniem. Czy wszyscy już zauważyli?
- Powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce – ciągnęła Anya niezrażona. – Kiedy mężczyzna się waha, kobieta powinna przejąć inicjatywę. Zwłaszcza wampiry lubią dominujące dziewczyny. A gra jest warta świeczki, wampiry są niesamowite w łóżku! Wiesz, że one mogą przez całą noc bez przerwy...
- Anya! – krzyknął Xander, który wszedł na zaplecze akurat gdy jego narzeczona miała przejść do szczegółów.
- No co, to prawda. Wampiry są świetnymi kochankami, wszyscy to wiedzą. Jeśli oczywiście lubi się dziki, ostry sex. Ja lubię – uznała za stosowne poinformować.
Willow i Tara wymieniły rozbawione spojrzenia. Buffy wzniosła oczy ku niebu, dziękując w duchu, że Dawn zeszła z Gilesam do piwnicy. Swoją drogą, skłamałaby, twierdząc, że zupełnie nie była zaintrygowana tym, co Anya miała do powiedzenia.
- A niby skąd ty masz takie informacje? – zainteresował się Xander.
- No cóż, przez ostatnie 1200 lat byłam demonem, nie wszyscy moi kochankowie byli ludźmi. Właściwie to chyba żaden nie był... I mówię ci – zwróciła się do Buffy – wampiry są najlepsze!
- Jeśli tak lubisz sex z wampirami, może powinnaś przespać się ze Spike’iem? – zaperzył się Xander.
- O, bardzo bym chciała, on jest taki sexowny! – zapewniła go Anya nie wyczuwając sarkazmu. – Ale on jest tak beznadziejnie zakochany w Buffy, że to nie byłoby wcale zabawne – Buffy uśmiechnęła się ukradkiem. – No a poza tym, ja strasznie kocham ciebie – dodała Anya czym prędzej, widząc minę narzeczonego.
Xander westchnął i pokręcił głową.
- To ja jednak pozwolę wam kontynuować te babskie rozmowy. I tak już będę miał koszmary.
- Więc – Anya wróciła do sedna sprawy. – Co zamierzasz z tym zrobić?
- Z czym? – Buffy uparcie udawała, że nie jest zainteresowana tematem.
- Och, nudna jesteś – zniecierpliwiła się Anya. – Nie wiem jak długo zamierzasz to ciągnąć, ale jeśli to napięcie sexualne między wami nie zostanie szybko rozładowane, skończy się to jakąś katastrofą. On chodzi jak struty, ty też, nam się też to powoli udziela. Nie chcę, żeby twój brak zdecydowania wpłynął negatywnie na moje życie sexualne.
Buffy dosłownie zbaraniała.
- Niby jak? – wyjąkała.
- Jak Xander będzie za bardzo sfrustrowany, może mieć problemy z... – przerwała skonsternowana dźwiękami, jakie wydawała z siebie Willow – z zaspokojeniem moich potrzeb – dokończyła, dumna, że tak dyplomatycznie wybrnęła z sytuacji.
Willow nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Anya spojrzała na nią z wyrzutem. Po chwili jednak wróciła do tematu.
- Powinnaś pójść do jego krypty, wskoczyć na niego i ujeżdżać przez całą noc. Albo pozwolić by on cię ujeżdżał, jak wolisz.
- Anya! – Buffy była dosłownie pąsowa.
- Rano nie byłoby śladu po jego depresji. No i wpłynęłoby to dobrze na twoją cerę. Na pewno zniknęłyby ci te pryszcze
- Jakie pryszcze? Gdzie?!

***

Chytry plan

- Buffy? Co robisz? – Dawn wetknęła głowę do pokoju siostry.
- Porządki – mruknęła Buffy zaaferowana przetrząsaniem zawartości swojej szafy i wywalaniem ciuchów na podłogę.
- Porządki? – zdziwiła się Dawn. – Tak sama z siebie?
- Nie mogę znaleźć swojej sukienki. Tej czarnej, z odkrytymi plecami.
- A jest ci potrzebna?
- Nie, po prostu chcę wiedzieć gdzie jest.
- Hm.
- Co za „hm”?
- Myślałam, że może jest ci potrzebna na randkę.
- Randkę? Niby z kim?
- Ty mi powiedz – Dawn spojrzała siostrze odważnie w oczy. Przez chwilę mierzyły się spojrzeniami. Buffy, jako ta, która miała coś do ukrycia, pierwsza odwróciła wzrok.
- Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby wybrać się na randkę z jakimś przystojniakiem, ale na razie nie widać żadnego na horyzoncie.
- Hm.
- Dawnie, to twoje „hm” robi się irytujące.
- Siebie też okłamujesz czy tylko mnie?
- Nie wiem o czym... – zaczęła protestować Buffy.
- Buffy, odpuść sobie! – przerwała jej Dawn. – Jestem twoją siostrą jeśli nie chcesz mi się zwierzyć, to chociaż mnie nie okłamuj!
Buffy zawstydzona spuściła wzrok
- Przecież ja widzę, że coś się z tobą dzieje. I chyba domyślam się, co. Znam cię lepiej niż ci się wydaje.
- Przepraszam cię – powiedziała cicho Buffy. – Ale ja sama tak do końca nie jestem pewna, co się ze mną dzieje.
- Chodzi o Spike’a, prawda? Czujesz coś do niego?
- Chyba tak – przyznała Buffy. I od razu poczuła wielką ulgę, jakby zrzuciła z serca wielki ciężar.
- To wspaniale! – wykrzyknęła Dawn. – Musisz mu o tym powiedzieć!
- Nie! – zaprotestowała Buffy gwałtownie. – To wykluczone.
- Czemu? – Dawn nie kryła rozczarowania.
- Bo... nie. Nie chcę... Wcale nie jestem pewna czy on...
- Buffy, ależ on cię kocha do szaleństwa!
- Może i tak. Ale nie wydaje mi się, żeby chciał być ze mną.
- Hę? – Dawn nic z tego nie rozumiała.
- Wydaje mi się, że on uważa, że nie zasługuje na mnie. Że nie byłby w stanie mnie uszczęśliwić. Że będę szczęśliwsza z kimś innym...
- Brzmi znajomo.
- Prawda? I trochę mnie to przeraża.

***

Po rozmowie z Dawn Buffy poczuła się trochę lepiej. Podzielenie się z siostrą tajemnicą, która od jakiegoś czasu bardzo ją przytłaczała, przyniosło ulgę. Wypowiedzenie na głos wątpliwości, które ją dręczyły też pomogło.
Wiedziała, że nie powinna porównywać Spike’a i Angela. Byli zupełnie inni i to nie miało sensu, ani nie mogło przynieść nic dobrego,. Ale nie potrafiła nic na to poradzić. Obaj byli wampirami, obaj wiele dla niej znaczyli i w jakiś sposób stali się częścią jej życia.
Dotychczas Spike zawsze tracił na porównaniach z Angelem. Jednak ostatnio zaczęła dostrzegać coraz więcej rzeczy przemawiających na jego korzyść. Nawet brak duszy, największa przeszkoda, która tak długo nie pozwalała jej spojrzeć na Spike’a inaczej niż jak na potwora, teraz sprawiła, że zaczęła doceniać siłę jego uczucia i charakteru, to jak bardzo się zmienił. Spójrzmy prawdzie w oczy, chip mógł powstrzymać go od zabijania ludzi, ale to nie chip sprawił, że przeszedł na stronę dobra.
Zastanawiała się, czy rzeczywiście w jego głowie zalęgły się te same niedorzeczne pomysły, które sprawiły, że Angel ją opuścił. Postanowiła, że nie dopuści do tego, by kolejny facet złamał jej serce „dla jej dobra”. Chyba rzeczywiście powinna wziąć sprawy w swoje ręce. Może niedokładnie tak, jak sugerowała Anya, ale coś powinna z tym zrobić.

***

Buffy zatrzymała się przed drzwiami krypty Spike’a i wzięła kilka głębokich oddechów, by uspokoić skołatane nerwy.
Nie widziała się z nim od czasu tej nieszczęsnej rozmowy. Przestał się nawet pojawiać na jej patrolach. Mimo, że bardzo wytężała swoje nadnaturalne zmysły, nie wyczuwała nigdzie w pobliżu jego obecności. Skupienie uwagi dobrze wpłynęło natomiast na efektywność jej patroli. Żaden wampir nie przemknął się niezauważony.
Zapukała delikatnie i nacisnęła klamkę.
- Pogromczyni – skinął jej głową na przywitanie. Od razu zauważyła, że był lekko wstawiony. – Od kiedy masz zwyczaj pukać?
Buffy wzruszyła ramionami. Najwyraźniej nie był już na nią zły. Dobre i to.
- Zwykle wpadasz tu jak torpeda. Cud, że jeszcze nie rozwaliłaś tych drzwi w drzazgi. Co cię sprowadza w moje skromne progi?
- Słyszałam, że wampiry mają sobie dziś zrobić wypad do Bronze’u. Każda para rąk sprawnie posługujących się kołkiem byłaby mile widziana – rzuciła Buffy od niechcenia.
Spike popatrzył na nią uważnie.
- A ja miałbym ci pomóc, bo?
- Bo chyba nie masz nic ciekawszego do roboty – wyjaśniła Buffy z udaną obojętnością. – Masz? – dodała, bo Spike wciąż milczał.
- Nie, nie mam – przyznał.
- Więc?

***

- Chyba nic się nie dzieje – stwierdził Spike, gdy dotarli do Bronze’u
- Jeszcze wcześnie. Usiądźmy i poczekajmy. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.
Udało im się znaleźć dwa stołki przy barze.
- A gdzie podziewa się twój Scooby Gang? – spytał Spike.
- Mają swoje sprawy – wyjaśniła zdawkowo Buffy.
- Mówiłaś, że każda para rąk... – Spike spojrzał na nią z ukosa.
- Ostatnio bardziej przeszkadzają, niż pomagają, są jacyś... rozproszeni. Nie postawisz mi drinka? – zmieniła szybko temat. – No co? – spytała widząc jego dezorientację. – Nie wiesz, jak należy się zachować, gdy przychodzi się z dziewczyną do baru?
- Myślałem, że jesteśmy tu w sprawach zawodowych.
- A czy to zwalania cię z konieczności bycia dżentelmenem?
Spike pokręcił głową z niedowierzaniem. Czy ona z nim flirtowała? A może to nie ona, tylko Buffybot? Przysłała robota, żeby go jeszcze bardziej pognębić? Zajrzał jej w oczy. Ale zamiast dowodu na to, że to nie pogromczyni, tylko jej mechaniczna replika, zauważył cień na powiekach, zalotnie podwinięte rzęsy i jakiś dziwny błysk w oku...
- A więc jak będzie z tym drinkiem? – patrzyła na niego wyczekująco.
Przywołał barmana i złożył zamówienie. Miał nieodparte wrażenie, że już kiedyś był w takiej sytuacji. Tylko jakby od drugiej strony...
- Buffy, w co my tu gramy?
- Czekamy na atak wampirów? – odpowiedziała z uśmiechem, modląc się w duchu, żeby prędko się jakieś pokazały.
Po pół godzinie męczarni Buffy musiała uznać, że jej plan był do bani. Spike wypijał drinka za drinkiem, podczas gdy ona prowadziła monolog. Czuła, że z każdym słowem coraz bardziej się pogrąża, robi z siebie coraz większą idiotkę. Zaczęła się zastanawiać jak wybrnąć z sytuacji, zachowując resztki godności, gdy usłyszeli krzyk. Zerwali się równocześnie i pobiegli w stronę, z której dobiegał. Trudno to było nazwać atakiem wampirów, ale wystarczyło, żeby mogła wyjść z tego z twarzą. Gdy skołkowali kilku amatorów świeżej krwi, którzy liczyli na łatwy łup, Buffy uznała, że nie ma sensu tego dłużej przeciągać.
- Dzięki za pomoc, Spike – i nie czekając na jego odpowiedź, odwróciła się i pobiegła do domu.

***

- Co jest ze mną nie tak? – zapytała Buffy swojego odbicia w lustrze. – Jestem niebrzydka, niegłupia, mam supermoce i poczucie humoru. I całkiem zgrabny tyłek – mruknęła, obracając się by zobaczyć się od tyłu.
Z głębokim westchnieniem wyszła z łazienki. Pora na plan B.
Otworzyła notes i sięgnęła po telefon. Przez chwilę zawahała się, ale w końcu zdobyła się na odwagę i wykręciła numer.
- A co tam – mruknęła.
Serce zaczęło jej bić szybciej, gdy czekała, aż po drugiej stronie ktoś podniesie słuchawkę.
- Tak, słucham?
- Witaj Angel, tu Buffy.

***

- Poczekaj chwilkę. Uporządkujmy to, bo nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem – Buffy wzniosła oczy ku niebu. Xander potrafił być tak strasznie irytujący! – Zadzwoniłaś do kogo?
- Dobrze zrozumiałeś, Xander – Buffy starała się nie tracić cierpliwości. – Zadzwoniłam do Angela. Chciałam, żeby doradził mi coś w sprawie Spike’a.
- I on tu jedzie?
- Zgadza się.
- I jesteś pewna, ze nie będą usiłowali się nawzajem pozabijać?
- Tak jestem pewna. W końcu łączy ich głęboka więź...
- Brr, nie chce tego słuchać. Uee, straszliwe skojarzenia – Xander aż się wzdrygnął.
- Xander, fuj! – krzyknęła Dawn patrząc na niego z obrzydzeniem.
- Nie powinnaś w ogóle wiedzieć o czym mówię!
- Halo, mam 15 lat, nie jestem już dzieckiem! A poza tym w waszym towarzystwie trudno nie zorientować się o co chodzi w TYCH sprawach.
- Khm, czy możemy wrócić do sedna sprawy? – przerwał Giles. – Wydawało mi się, że rozmawialiśmy o przyjeździe Angela. Jeśli dobrze zrozumiałem, ma on wystąpić w roli terapeuty Spike’a?
- Uhm. Mniej więcej – przytaknęła Buffy
- No to będzie ciekawie – oświadczyła Anya z przekonaniem.

***

CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Czw 20:23, 19 Sty 2006    Temat postu:

Bedzie ciekawie jak wrzucisz ciag dalszy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Czw 21:15, 19 Sty 2006    Temat postu:

Agata, super ta druga czesc, piszesz komedie? Wink normalnie jakbym film ogladala. ja ci chyba postawie wyzwanie: zacznij prowadzic bloga! Twisted Evil ja chce wiecej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1