Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Nowe wyzwanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spikerulez
Proud member of the SpuffyShippers Union



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:54, 19 Sty 2006    Temat postu:

Prawda,że jest świetna? Skubana a tak ja trudno było przekonać wrrr...Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Czw 23:03, 19 Sty 2006    Temat postu:

Mogla by czesciej pisac Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Clickers
Fool For Love



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 2:38, 20 Sty 2006    Temat postu:

Przeczytałem, to jest chyba najlepsze buffy-opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałem, naprawdę musisz kiedyś założyć bloga, a najlepiej tak jak mówi jessie: wydać książkę Smile Jakbyś takową sprzedawała kiedyś na forum, to ja się od razu zgłaszam Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 16:46, 22 Sty 2006    Temat postu:

agata: nie no buffy usilujaca poderwac spike'a Very Happy tego jeszcze nie bylo Very Happy jestem strasznie ciekawa jak opiszesz jej spotkanie z angelem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:37, 22 Sty 2006    Temat postu:

Już jest.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tutaj zamieszczę jak napiszę już końcówkę, żeby sie za bardzo w tym wątlu nie rozdrabniać.

Embarassed
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 19:01, 22 Sty 2006    Temat postu:

widze ze sie rozpisalas, czy mozemy miec nadzieje na tak z 20 czesci? Wink tylko prosze cie zeby Angel jednak nie farbowal wlosow, to by bylo zbyt straszne Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miss_noone
Dirty Girls



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sunnydale

PostWysłany: Nie 19:09, 22 Sty 2006    Temat postu:

Agata, dopiero teraz mialam czas przeczytac opowiadanko. ostatnio nie mam czasu na kompa. swietne jest! popieram pomysl stworzenia bloga Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:48, 22 Sty 2006    Temat postu:

jessie napisał:
widze ze sie rozpisalas, czy mozemy miec nadzieje na tak z 20 czesci? Wink tylko prosze cie zeby Angel jednak nie farbowal wlosow, to by bylo zbyt straszne Razz


Nie, farbował sie nie będzie, z takich pijackich rozmów zwylke nic nie wynika.
Część będzie już tylko jedna.
Ale jak tak zachęcacie, to może coś z tego wyniknie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Entropy



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 2282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica

PostWysłany: Pon 13:57, 23 Sty 2006    Temat postu:

Wreszcie przeczytałam Twoje opowiadanie, Agata. Chyba najlepsze ,jakie kiedykolwiek czytałam. Ta rozmowa Angela ze Spikem ,ale się uśmiałam SmileSmile. Rewelacja Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Pon 14:17, 23 Sty 2006    Temat postu:

Ten Twoj LJ strasznie wolno chodzi ;/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 14:52, 23 Sty 2006    Temat postu:

mi sie laduje bez problemow Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Pon 15:03, 23 Sty 2006    Temat postu:

A mi strasznie wolno... zeby przeczytac opowiadanie musialam je skopiowac i wkleic do WORDA ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:31, 23 Sty 2006    Temat postu:

Dziś wrzucę końcówkę i wkleję je na tu, na forum. A LJ się strasznie kiepsko przesuwa. postaram sie cos z tym zrobić, ale chyba będę musiała zmienić znowu jego wygląd, a na to nie mam chwilowo czasu.

Dzięki za komplementy, od razu sie człowiekowi chce pisać Very Happy
Szczerze mówiąc nigdy nie pokazywałam nikomu swojej pisaniny, nie wierząc że jest dobra, bo mnie nigdy w pełni nie satysfakcjonowała, tym bardziej dziwi mnie i cieszy wasze ciepłe przyjęcie moich opowiadanek. Jest to naprawde bardzo skuteczna zacheta, bo zaczynam sie rozkręcać Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Pon 16:37, 23 Sty 2006    Temat postu:

Dobra?? Jest swietna!! Piszesz bardzo wciagajaco Very Happy mi sie strasznie podoba Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:16, 24 Sty 2006    Temat postu:

Zgodnie z obietnicą, cała druga część do końca Smile


Wizyta przyjaciela

Zaczynało już świtać, gdy dźwięk parkującego przed domem samochodu obudził Buffy. Wyskoczyła z łóżka, błyskawicznie narzuciła na siebie szlafrok i zbiegła na dół. Otworzyła drzwi, zanim zdążył zapukać.
- Angel – rzuciła mu się na szyję.
Objął ją i czule pocałował w czubek głowy.
- Chodź – wzięła go za rękę i pociągnęła do kuchni. – Nie jestem w stanie funkcjonować o tej porze bez kawy. Napijesz się? – spytała włączając ekspres.
- Nie dziękuję. Wiesz, że po kawie robię się nerwowy – uśmiechnął się. – Przepraszam, że obudziłem cię tak wcześnie – dodał.
- Nie ma o czym mówić. Cieszę się, że przyjechałeś.
Gdy Buffy robiła kawę, Angel rozglądał się dookoła. Sporo się tu zmieniło od jego ostatniej wizyty.
- Jak sobie radzisz? – zapytał z troską w głosie, gdy usiedli naprzeciw siebie przy kuchennym blacie.
Buffy wzruszyła ramionami.
- Nie jest tak źle.
- Masz za sobą ciężki rok, tak wiele przeszłaś. Zawsze wiedziałem, że jesteś dzielna, ale... Śmierć mamy, Dawn, ta cała Glory... Wyobrażam sobie, jakie to było dla ciebie trudne.
- Na szczęście już po wszystkim – powiedziała cicho Buffy z dziwnym smutkiem w głosie.
- Tak, teraz musisz stawić czoła codzienności, a nie wiem, czy z tym nie radzisz sobie trochę gorzej niż z apokalipsami – uśmiechnął się.
- Masz rację. Nigdy nie byłam w tym dobra na dłuższą metę.
Angel spoważniał.
- Pytałem poważnie Buffy. Jak sobie teraz radzisz, kiedy wszystko się uspokoiło? Jakie masz plany, co zamierzasz?
- Chciałabym wrócić na studia. I pewnie będę musiała sobie poszukać jakiejś pracy – westchnęła. – Proza życia. Giles wspominał, że zamierza porozmawiać z Radą w sprawie jakiegoś wynagrodzenia dla mnie. Wiesz, coś bardziej konkretnego niż satysfakcja z ratowania świata. Ale szczerze mówiąc, nie bardzo wierzę, że uda mu się coś załatwić.
- Kto wie, tam podobno zaszły spore zmiany. I podobno miałaś w tym swój udział.
Buffy uśmiechnęła się na wspomnienie ostatniej inspekcji Rady Obserwatorów.
- Cóż, wynegocjowałam Gilesowi całkiem niezłe warunki, może tym razem jemu uda się coś wskórać. Powinni w końcu zdać sobie sprawę, że pogromczynie tez muszą z czegoś żyć, a ich zajęcie jest dość absorbujące...
Na schodach rozległo się człapanie i po chwili do kuchni weszła Dawn, ziewając szeroko.
- O, cześć, Angel.
- Cześć mała.
Dawn rzuciła mu mordercze spojrzenie, ale była wciąż zbyt śpiąca, żeby skomentować ten nietakt.
- No to chyba pora na śniadanie – stwierdziła Buffy. – Angel, zjesz z nami?
- Nie, dziękuję. Ale chętnie dotrzymam wam towarzystwa.

***

Tego wieczora Buffy patrolowała z Angelem. Była to dobra okazja, żeby wreszcie w spokoju pogadać. Przez cały dzień przez dom przewijali się członkowie Scooby Gangu, Giles, Dawn też niemalże nie odstępowała Angela na krok. Nagle okazało się, że wszyscy mają sobie bardzo dużo do powiedzenia. Dawne urazy i niechęć zniknęły bez śladu, najwyraźniej skutecznie zatarte przez czas i odległość...
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zadzwoniłaś do mnie z powodu Spike’a – odezwał się Angel.
- Hej, zdarza mi się zadzwonić tylko po to, żeby zapytać, co słychać – zaprotestowała Buffy.
- Dość rzadko.
- Też masz mój numer.
- Racja. Obiecują dzwonić częściej.
- Trzymam cię za słowo.
- Ale nigdy nie podejrzewałbym, że poprosisz mnie o radę w spawie Spike’a – Angel z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Dzieje się z nim coś niedobrego. Nie mam pojęcia jak mu pomóc.
- Jak to się stało, że zaczęłaś się o niego martwić? – Angel popatrzył na nią uważnie.
- Sama nie wiem – Buffy wbiła wzrok w ziemię. – Pomagał nam w walce z Glory, chronił Dawn...
- Buffy – przerwał jej Angel łagodnie, ale stanowczo. – Przyjechałem tu, żeby ci pomóc, więc liczę na szczerość. Nie chcę wysłuchiwać wykrętów. Ani półprawd.
Buffy westchnęła.
- Przepraszam cię. Przyzwyczaiłam się ukrywać swoje uczucia. Nawet przed sobą. Dla mnie samej to coś nowego. Wciąż trudno mi uwierzyć, że czuję coś do Spike’a.
- Kochasz go? – spytał poważnie Angel.
Buffy spojrzała mu w oczy.
- Nie wiem. Ale zależy mi na nim.
- Musiał się naprawdę bardzo zmienić.
- Jak my wszyscy.
- Racja.
Przez chwile szli w milczeniu. W końcu Angel odezwał się znowu.
- Ja też chciałem ci coś powiedzieć.
- Uch, brzmi poważnie.
- Jak już rozmawiamy szczerze, to dobra okazja, żeby ci wyznać...
- Masz kogoś! – przerwała mu podekscytowana Buffy.
Świadomość, że Angel się z kimś związał, poprawiłby jej nieco samopoczucie. Wciąż czuła się trochę nie fair wobec niego. Mimo, że nie byli ze sobą od dawna, mimo, że to on ją zostawił, on chciał, żeby szła do przodu, to jednak czuła się trochę tak, jakby go zdradzała. Zwłaszcza, że chodziło o Spike’a. Wiedziała, że nie tego dla niej pragnął, nie dlatego poświęcił ich wspólne szczęście.
- Hej, jesteś tam wciąż? – jego głos raptownie wyrwał ja z zamyślenia. – Słuchasz mnie?
- Och, przepraszam. Oczywiście, że słucham. Chciałeś mi powiedzieć coś ważnego.
- Tak. O mnie i o Cordy.
- O Cordy? Cordelii? Cordelii Chase? – Buffy wpatrywała się w niego zszokowana, ale po chwili uświadomiła sobie, że zachowuje się jak Xander. – Przepraszam – zreflektowała się szybko. – Zaskoczyłeś mnie.
- Chyba nie bardziej niż ty mnie.
- No nie wiem – zaśmiała się. – Nie znasz Cordy tak długo jak ja.
- Za to Spike’a znam o wiele dłużej – powiedział z tajemniczym uśmiechem.
- Racja – Buffy przygryzła wargę. – Lepiej nie będę już o nic pytać.
- Nic ci nie powiem – roześmieli się oboje.
- Miałaś rację – przyznał Angel, poważniejąc. – Wszyscy się zmieniliśmy.

***

Spike snuł się po cmentarzu w nadziei na spotkanie pogromczyni. O wiele łatwiej rozmawiało się z nią podczas kołkowania wampirów. Poza tym lubił z nią walczyć, a jeszcze bardziej chyba – u jej boku. Partnerować jej w tym zabójczym tańcu. Ale przede wszystkim uwielbiał obserwować ją, kiedy walczyła. Jej pewne, miękkie ruchy, zacięty wyraz twarzy i ten błysk w oku... A po walce, gdy tak stała z zaróżowionymi policzkami, włosami w lekkim nieładzie, gdy serce biło jej odrobinę szybciej... Ten gest, którym odrzucała włosy i otrzepywała się z wampirzego pyłu... Mógłby całymi godzinami patrzeć na nią, wdychać jej zapach... Spike rozmarzył się na dobre.
Wyczuł, że jest w pobliżu, na długo, zanim miał szansę ją zobaczyć. Ale wyczuł coś jeszcze. Coś, co mu się nie spodobało. Nie była sama.
Byli tak zajęci sobą, że nie zorientowali się, że obserwuje ich zza drzewa. Siedzieli na nagrobku, rozmawiając i śmiejąc się. A więc to tak. Buffy i jej Mroczny Książę. Więc jednak wrócił. Cóż, jeśli to właśnie on jest w stanie ja uszczęśliwić... Spike wyrzucił niedopałek i zawrócił w stronę swojej krypty. Powinien mieć jeszcze kilka flaszek szkockiej.

***

Angel odprowadził Buffy pod drzwi domu. Jednak nie miał zamiaru wchodzić do środka.
- Chyba powinienem teraz pójść pogadać ze Spike’iem – powiedział.
- Dobrze.
- Nie czekaj na mnie.
- Ale pojawisz się jeszcze przed wyjazdem? – zaniepokoiła się Buffy.
- Jasne. Dawn nie wybaczyłaby mi, gdybym odjechał bez pożegnania. Wyjadę jutro wieczorem, nie lubię bawić się w chowanego ze słońcem.
- Zatem powodzenia – uśmiechnęła się Buffy i weszła do domu.
- Przyda się – mruknął Angel i skierował się z powrotem na cmentarz.
Buffy weszła do kuchni zrobić sobie kakao. Było już późno, ale nie chciało jej się spać. Musiała uporządkować myśli.
Angel i Cordelia! Tego by się nigdy nie spodziewała. Chociaż... Pracowali razem od kilku lat. Musieli się do siebie zbliżyć, tyle rzeczy się przez ten czas wydarzyło. Cordelia na pewno nie był już tą samą dziewczyną, która znali w liceum.
- Buffy, to ty? – Dawn zaspana weszła do kuchni.
- Czemu nie śpisz? Jest środek nocy.
- Tak hałasowałaś, że mnie obudziłaś.
- Akurat. Zwabił cię zapach czekolady – zaśmiała się Buffy.
- Hm. Kubek ciepłego kakao na pewno pomógłby mi zasnąć. Gdzie Angel?
- Poszedł do Spike’a – odpowiedziała Buffy napełniając jej kubek.
Przez chwilę siedziały w milczeniu, popijając gorące kakao.
- Nic mi nie opowiesz? – spytała w końcu Dawn.
- Dlaczego miałabym ci cokolwiek opowiadać?
- Jestem twoją siostrą.
- Uhm i masz tylko 15 lat.
- To nie znaczy, ze nie rozumiem...
- Dawnie – przerwała jej łagodnie Buffy. – Nie ma nic do opowiadania. Patrolowaliśmy, rozmawialiśmy, a teraz Angel poszedł pogadać ze Spike’iem.
- Ale jeszcze wróci?
- Tak, ma zamiar wyjechać dopiero jutro wieczorem.
- Jego szczęście. Nie darowałabym mu, gdyby wyjechał bez pożegnania!

***

Angel otworzył drzwi do krypty, powoli wszedł do środka i rozejrzał się uważnie.
- Proszę, proszę – Spike podniósł się z fotela. – Któż to zawitał w moje skromne progi.
- Daruj sobie, Spike – mruknął Angel.
- Czego chcesz?
- Pogadać.
Spike westchnął. Tego się właśnie spodziewał. I wiedział, że może to oznaczać tylko jedno. Jeśli Pan Wiecznie Zatroskany ma zamiar zostać w Sunnydayle, musi zawrzeć z nim pokój. No powiedzmy, rozejm. Nalał sobie kolejną szklankę szkockiej.
- Napijesz się? – zwrócił się do Angela.
- Tak, chyba powinienem.
- Posłuchaj – zaczął Spike bez zbędnych ceregieli. – Nie zamierzam wchodzić ci w drogę. Chcę tylko, żeby ona była szczęśliwa. Wiem, że ja nigdy... Że ze mną... E, nieważne. Nie musisz się mną przejmować.
- Spike, o czym ty, do cholery, bredzisz?
- Daj spokój, nie rób ze mnie idioty! – zdenerwował się Spike. – Widziałem was na cmentarzu.
Angel zamknął oczy i w myślach policzył do 10. Poskutkowało. Uspokoił się wystarczająco, żeby odpowiedzieć w miarę cierpliwie.
- Jak zwykle wyciągasz pochopne wnioski. Nie przyjechałem tu po to, żeby odzyskać Buffy. Jutro wracam do LA.
Spike patrzył nie niego nie kryjąc zaskoczenia i... ulgi?
- Więc po co przyjechałeś?
- Żeby się z nią zobaczyć. Porozmawiać. Ale przede wszystkim z twojego powodu.
- Co?
- Buffy zadzwoniła do mnie kilka dni temu. Powiedziała, że się o ciebie martwi. Nie wiedziała, co robić. Więc postanowiłem przyjechać i przywołać cię do porządku.
- Tylko spróbuj!
- Spike, wyluzuj. Nie zamierzam się z tobą bić. Choć może dobrze by ci zrobiło, gdybym porządnie skopał ci tyłek – Angel uśmiechnął się paskudnie. – Ale wolałbym pogadać z tobą jak facet z facetem – dodał szybko, widząc, że Spike zaciska pięści. – Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia flaszka? – spojrzał znacząco w stronę opróżnionej w połowie butelki.

***

- Jak to jest w ogóle możliwe? To się nie powinno zdarzać! – ubolewał Spike z pijacką szczerością. – Żeby ktoś taki jak ja... jak ty, nawet!.. Jak wampir...
- I to nie jakiś tam wampir, w końcu jakby nie patrzeć pochodzimy z linii Mistrza, jesteśmy pieprzoną arystokracją – dodał Angel.
- No właśnie! Jak wampir może zakochać się w pogromczyni?! To wbrew naturze! Ty masz przynajmniej te cholerną duszę! Ale ja? Mnie nic nie usprawiedliwia.
- Pamiętam, jak ją pierwszy raz zobaczyłem – rozmarzyła się Angel. – Była taka młoda, niewinna... I miała takie długie włosy... Był słoneczny dzień, siedziała na schodach w słonecznym blasku i cała... cała... – zaczął się jąkać szukając odpowiedniego słowa.
- Promieniała? – podpowiedział usłużnie Spike.
- No właśnie. Promieniała.
- Hej – Spike szturchnął go. – Zaczynasz mówić jak pieprzony poeta. Cholernie kiepski poeta. Jak ja.
- Zawsze podobały mi się twoje wiersze.
- Naprawdę? – ucieszył się Spike. – Zawsze byłeś znany z kiepskiego gustu – dodał szybko.
- I to mówi facet z takim kolorem włosów!
- Laski lecą na ten kolor – Spike spojrzał na Angela wymownie. – Może też powinieneś się przefarbować.
- No i co z tego, że lecą? Jak ty i tak usychasz z miłości do pogromczyni.
- Taa... Dlaczego mi się to przytrafiło? To wbrew naturze! – przypomniał sobie Spike. – czym sobie na to zasłużyłem?
- Spike, lista twoich występków mogłaby wypełnić książkę! Baaardzo grubą. Pytanie, czym sobie zasłużyłeś na jej wzajemność!
- Przestań chrzanić!
- Sama mi powiedziała...
- Bzdury. Chciała zrobić ci na złość, jak powiedziałeś jej o tej... jak jej tam... Cordelii.
- Nie, to było zanim powiedziałem jej... Nieważne! – zdenerwował się Angel. – Do diabła, Spike, przestań mnie podpuszczać! To nie ma znaczenia! Znam ją wystarczająco dobrze! Nie musiała nic mówić. Czytam w jej oczach... tfu, w jej sercu... jak... jak w tej, no... otwartej księdze!
- Taa, jasne.
- Spike – Angel zniechęcony pokręcił głową. – Zawsze wiedziałem, że jesteś idiotą, ale aż do tej pory nie wiedziałem jak wielkim!
- Ona nie mogłaby mnie pokochać! Jestem potworem. Bezdusznym, złym... Jestem jak zwierzę! Gorzej niż zwierzę. A po ty, jak ją zawiodłem... Au! Za co to było?!
- Za głupotę! Żebyś się wreszcie opamiętał i przestał gadać bzdury. Nie mogę już cię słuchać. Muszę się napić, bo inaczej będę musiał cię zabić. Masz jeszcze szkocką?
Spike z westchnieniem, wyjął zakamuflowaną butelkę.
- To już naprawdę ostatnia – powiedział, podając ją Angelowi.
Angel nalał sobie, zasiadł z powrotem w fotelu i kontynuował wykład.
- Ona jest człowiekiem, Spike. Cholernie dobrym, szlachetnym i wrażliwym. Ona patrzy sercem. To znaczy patrzy oczami, ale sercem... Do jasnej cholery, wiesz o co mi chodzi!
- Niech mnie diabli, jeśli wiem.
- Chodzi o to, ze ona potrafi wybaczać. Dostrzec to, czego nie widać gołym okiem. Jak to szło? Dobrze się widzi tylko sercem...
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu – dokończył Spike.
- Właśnie. Kto to napisał?
- Saint-Exupery.
- Mądry gość. Mimo że Francuz.
- Taa... Cholerne żabojady... Pamiętasz tę, jak jej było... Ivonne?
- Ba! Dru i Darla mało nas przez nią nie skołkowały!
- To były czasy – rozmarzył się Spike.
Przez chwilę obaj pogrążyli się we wspomnieniach.
- Dru miała rację. Ona pierwsza się zorientowała – westchnął Spike.
- Zawsze potrafiła dostrzec te, no, niewidoczne dla oczu. A propos, gdzie ona się podziewa? – zainteresował się Angel.
- Nie mam pojęcia.
- Tęsknisz za nią?
Spike przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nie. W zasadzie nie. Zawsze będę ją kochał... na swój sposób, ale... To się już skończyło. Wypaliło się. Rozumiesz, o co mi chodzi?
- Tak – przyznał Angel – Życie toczy się dalej. Trzeba iść do przodu.
- Właśnie. To opowiedz mi o tej, no, Cordelii. Niezła jest?
- O nie, nie zmieniaj tematu. Nie po to, tu przyszedłem.
- A właściwie po co? Żeby wykończyć moje zapasy szkockiej?
- Hej, miałeś w tym swój niemały udział. I nie zmieniaj znowu tematu. Przyszedłem, żeby z tobą porozmawiać.
- Od kilku godzin rozmawiamy. I nic z tego nie wynika... Ale przynajmniej jest miło.
- Taa. Kto by pomyślał
- No. Kto by pomyślał...

***

Tuż przed świtem Angel dosłownie wtoczył się do domu Buffy.
- Angel! - wykrzyknęła przestraszona, gdy zwabiona hałasem zbiegła na dół. – Co się stało?
- Wszystko w najlepszym porządku – wybełkotał i zwalił się na kanapę, nie zdejmując nawet butów.
Po chwili spał. Buffy popatrzyła na niego w zadumie i pokręciła głową.
- Tego mi tylko brakowało – mruknęła i wróciła do łóżka.

***

Pytania bez odpowiedzi

Angel spał jak kamień, gdy koło południa Buffy i Dawn wychodziły do Magicznego Pudełka.
- Może nie powinnyśmy zostawiać go samego? – zawahała się Dawn.
Buffy wzruszyła ramionami.
- Na pewno będzie spał jeszcze kilka godzin. A nawet jeśli się obudzi, to co? W najgorszym wypadku będzie się nudził. Zresztą zostawiłam mu kartkę, żeby zadzwonił do sklepu, jeśli nas nie będzie.
W Magicznym Sklepie zebrali się już wszyscy członkowie Scooby Gangu, niecierpliwie czekając na wieści.
- Buffy! – zawołała Anya jak tylko dziewczyny otworzyły drzwi. – Jak tam twoje wampiry? Nie pozabijały się?
- To rozwiązałoby wiele problemów – mruknął Xander.
- Biorąc pod uwagę, w jakim stanie wrócił Angel, można przypuszczać, że jednak doszli do porozumienia – powiedziała Dawn z filuternym uśmiechem.
- Hę? Co to znaczy, Buffy? – zainteresował się Giles.
- Wrócił nad ranem straszliwie pijany. Od razu poszedł spać. Nie miałam jeszcze okazji z nim porozmawiać – wyjaśniła Buffy.
- No ładnie, zamiast wyciągać Spike’a z depresji, wpadnie przez niego w alkoholizm – stwierdził Xander, jednak nie było widać, żeby go to szczególnie zmartwiło.
- Och, to musiało być jednak dla niego trudne – zatroskała się Willow. – No wiesz, ty i Spike. To znaczy... – poprawiła się szybko, widząc spojrzenie Buffy. – Twoja troska o Spike’a.
Buffy westchnęła głęboko.
- Widzę, że musze być z wami szczera – zaczęła poważnie. – Nie patrzcie tak na mnie – dodała czym prędzej, bo spojrzeli na nią przerażeni. – Nie zamierzam obwieścić nadejścia kolejnej apokalipsy. To nic strasznego. Nie bardzo w każdym razie, bo jeśli spojrzeć na to z...
- Buffy – przerwał jej zniecierpliwiony Giles. – Daruj sobie te wstępy i trzymaj nas w niepewności.
- Chyba nie ma sensu dłużej ukrywać, że od jakiegoś czasu czuję coś do Spike’a – wyrzuciła z siebie Buffy.
W napięciu czekała na reakcję przyjaciół. Ku jej zaskoczeniu, nie wyglądali na specjalnie zaskoczonych.
- Domyślaliśmy się tego – wyjaśniła jej Willow.
- Zastanawialiśmy się, kiedy nam powiesz – dodała Anya. – Jesteś mi winien 20 dolarów – zwróciła się do Xandra.
Buffy pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Przepraszam, że nic nie mówiłam, ja po prostu...
- Miałaś nas za durniów – podsunęła usłużnie Anya.
- W porządku, Buffy – Giles rzucił swojej pracownicy zabójcze spojrzenie. – Rozumiemy, że to dla ciebie, hm, trudne.
- Tak – przyznała Buffy. – To dobre słowo. Ale jest jeszcze coś.
- Teraz naprawdę zaczynam się bać – oświadczył Xander.
- To dotyczy Angela. On już nic do mnie nie czuje. To znaczy czuje, jako przyjaciel, ja też zawsze będę coś do niego czuła, bo...
- Buffy, znowu zaczynasz się plątać – wpadła jej w słowo Anya.
- Chodzi o to... Myślę, że powinniście wiedzieć, że Angel jest z Cordelią.
Tym razem zrobiła wrażenie, jakiego oczekiwała. A nawet więcej. Wszyscy wpatrywali się w nią w osłupieniu. Ciszę przerwało dopiero trzaśnięcie drzwi. Xander wybiegł ze sklepu.
- Pójdę za nim – Anya skierowała się do wyjścia.
- Nie – powstrzymała ja Buffy. – Pozwól mi z nim porozmawiać. Proszę.
Anya wzruszyła ramionami i nadąsana poszła na zaplecze sklepu. Buffy pobiegła za Xandrem.
- Angel i Cordelia? – Willow nie kryła zdumienia. – Jak to możliwe?
- No cóż... – Giles z zapałem czyścił okulary. – Nie wiemy, co się przez ten czas działo w LA. Zapewne... zapewne w jakiś sposób się do siebie zbliżyli.
- Nie wiem, co was tak dziwi – wzruszyła ramionami Dawn. – Myśleliście, że Angel będzie nosił żałobę po Buffy przez cała wieczność?
- Ale Cordelia? – nie mogła przeżyć Willow. – Ze wszystkich dziewczyn na świecie właśnie ona?
- Czy to bezpieczne? – zapytała trzeźwo Tara. – Nie znam wprawdzie ani Angela, ani Cordelii, ale z tego, co opowiadaliście, to w jego przypadku udane związki nie mają szczęśliwego zakończenia.
- Cóż – mruknął Giles, siląc się na spokój, choć jego również to niepokoiło. – Tym razem Angel jest świadomy ewentualnych konsekwencji, miejmy nadzieję, że będzie zachowywać się rozsądnie.
- W takich sprawach ludzie rzadko kierują się rozsądkiem – zauważyła Tara.
- Owszem – przyznał Giles. – Ale ponieważ Angel nie jest człowiekiem, można chyba liczyć na to, że się do końca nie zapomni.

***

Buffy znalazła Xandra na tyłach sklepu.
- Hej. Wszystko ok.?
- Co jest ze mną nie tak? – zapytał zapalczywie. – Czy to jakieś fatum? Czy moje życie nigdy nie będzie normalne?
- Cordelia nie jest już częścią twojego życia. I to od dość dawna.
- Nie, jest elementem, który doskonale dopełnia tę zwariowaną układankę, jaką jest moje życie! Wszystko jest w nim nie tak, jak powinno!
- Uroki życia na Piekielnych Ustach – Buffy wzruszyła ramionami, jakby to wszystko tłumaczyło.
Xander spojrzał na nią z wyrzutem.
- Przepraszam, ale chyba jednak nie jestem odpowiednią osobą, żeby cię pocieszać. W końcu ten wampir, z którym związała się twoja ex jest moim ex. I jako pogromczyni, która wzdycha do kolejnego wampira, nie powinnam wypowiadać się na temat normalności. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to, że wiem, co czujesz. Przechodziłam przez to wiele razy. Moja lista zażaleń do losu jest też dość długa.
- I dobrze się z tym czujesz? – Xander zapytał z goryczą.
- Jasne, że nie. Ale takie jest moje przeznaczenie i przekonałam się wielokrotnie, że nie ma sensu z nim walczyć, lepiej się z nim pogodzić. I chyba twoje też. Skoro się tu urodziłeś, skoro los cię ze mną zetknął.
- Jak to możliwe, że znowu zakochałaś się w wampirze? I to tym razem nawet bez duszy?
Buffy pokręciła głową. Sama chciałaby to wiedzieć.
- Chyba zaczynam godzić się z tym, że inaczej być nie może. Ty też powinieneś.
Xander wbił wzrok w ziemię.
- Anyę bardzo zabolała twoja reakcja – dodała Buffy po chwili milczenia. – Porozmawiaj z nią. Wyjaśnij. Na pewno opatrznie to wszystko zrozumiała.
- Co mam jej powiedzieć? Że mam dość życia pełnego wampirów i demonów? Na pewno ją to pocieszy.
- Nie wiem, co masz powiedzieć. Niekoniecznie prawdę. Ale zastanów się czy ważniejsze jest dla ciebie to, że kiedyś była demonem, czy to, że teraz jest kobietą, która cię kocha do szaleństwa, i z którą jesteś szczęśliwy.
Xander popatrzył jej w oczy.
- Dzięki, Buff – powiedział i wrócił do środka.
Buffy uśmiechnęła się pod nosem.
- Kto by pomyślał, że mam takie zdolności mediacyjne – mruknęła zadowolona z siebie.

***

Kiedy Buffy i Dawn wróciły do domu, Angel siedział nad kubkiem kawy z bardzo nieszczęśliwą miną.
Buffy uśmiechnęła się złośliwie.
- Wydawało mi się, że po kawie robisz się nerwowy.
- Uch, czasami nie ma innego wyjścia – powiedział z wyraźnym trudem.
- Myślałam, że wampiry nie miewają kaca – zdziwiła się Dawn.
- Wierz mi, miewają – zapewnił ja Angel masując sobie skronie.
- Jeśli dobrze rozumiem, nie jesteś jedynym wampirem, który ma dziś kaca? – spytała Buffy.
- Tak, ale to marna pociecha.
- Czy to znaczy...
- Wszystko ci opowiem – przerwał jej Angel. – Jak tylko trochę przestanie mnie bolec głowa.
- Może powinieneś wziąć kąpiel? – zaproponowała Dawn.
- Tak, to mogłoby pomóc – zgodziła się Buffy.
- Chyba nie jestem w stanie dojść do łazienki.
Buffy roześmiała się. W takim stanie jeszcze Angela nie widziała. To było nawet... słodkie.
- Pomogę ci. Jestem w końcu pogromczynią. Ale rozebrać musisz się sam – zastrzegła.

***

Godziną później Angel odświeżony i okropnie zażenowany wszedł do salonu, gdzie Buffy i Dawn oglądały telewizję.
- Przepraszam was. Strasznie mi głupio.
- Nie przejmuj się. Przynajmniej nie zamieniłeś się w Neandertalczyka, jak kiedyś Buffy.
- Dawn! – Buffy oburzyła się na siostrę. – Piwo było zaczarowane – wyjaśniła.
- Tak, czy inaczej, przykro mi. A co do Spike’a, jeśli się nie opamieta, możesz go z czystym sumieniem przebić kołkiem. Bo to by znaczyło, że jest zbyt głupi, żeby zyć.
Buffy uśmiechnęła się, oblewając się lekkim rumieńcem. Wciąż czuła się niezręcznie, rozmawiając z Angelem o Spike’u.
- Jesteś pewien, że możesz jechać? – zmieniła temat.
- Tak, czuję się znacznie lepiej. Wampiry szybko dochodzą do siebie. Nawet po przepiciu.

***

Minęło kilka dni od wyjazdu Angela, a Spike wciąż nie dawał znaku życia. Buffy nie wiedziała, co o tym myśleć. Bezskutecznie wytężała wszystkie swoje naturalne i nadprogramowe zmysły podczas patrolowania – ani razu nie poczuła znajomego mrowienia na plecach będącego nieomylnym znakiem, że jest w pobliżu. Jak na złość, Dawn złapała jakiegoś wirusa i nie wychodziła w ogóle z domu, więc od niej też nie mogła zdobyć żadnych wiadomości.
Angel nie powtórzył jej, o czym rozmawiali, ani co mu powiedział. Zastanawiała się, czy może nie było to coś, co Spike’a zupełnie zniechęciło, sprawiło, że dał za wygraną, a nawet (o, Boże, tylko nie to!) wyjechał z miasta? Nie podejrzewała, żeby Angel zrobił to celowo, ale kto może wiedzieć, co się lęgnie w pokręconym umyśle Spike’a i na ile opatrznych sposobów może zrozumieć najbardziej bezpośredni komunikat? No cóż, jeśli ktoś wie, to na pewno jest to Angel. Dlatego właśnie jego poprosiła o pomoc i dlatego powinna być dobrej myśli. I być cierpliwa. Przywołała się w myślach do porządku. Takich rzeczy nie należy pospieszać. Powinny się rozwijać naturalnie. Chyba, że... Buffy zniecierpliwiona potrząsnęła głową, jakby chciała odgonić natrętne myśli. Przydałby się jakiś wampir, mogłaby się skupić na czymś pożytecznym – na walce.
I wtedy pojawił się wampir. Ale bynajmniej nie ten, który pomógłby jej skupić się na czymś innym. Wręcz przeciwnie.
- Witaj Buffy.
- Spike – Buffy poczuła pustkę w żołądku.
- Chyba powinniśmy porozmawiać – mruknął wbijając wzrok w ziemię.
- Chyba tak.
- Usiądziemy na chwilę?
Buffy kiwnęła głową i usiadła na najbliższym nagrobku. Spike wyjął papierosa, ale zaraz go schował i usiadł koło niej. Nie za blisko. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Buffy przemknęło przez głowę, że jednak znacznie łatwiej jej rozmawiało się z nim, gdy próbował ja zabić. Zanim jednak, któreś z nich zebrało się na odwagę, żeby zacząć rozmowę, usłyszeli dziwny dźwięk dobiegający z innej części cmentarza. Zerwali się równocześnie i pobiegli w tamtą stronę. Grupa demonów walczyła z grupą wampirów.
- Chyba nie powinniśmy się wtrącać. Pozwólmy im samym rozwiązać ich własne problemy – stwierdziła Buffy.
- Za późno. Teraz mają jeden wspólny problem. Nas.
Walka nie należała do łatwych. Ich było tylko dwoje, a przeciwników co najmniej dziesięciu. Jednak uporali się z nimi stosunkowo szybko. W końcu stanowili świetny zespół.
- Cholera jasna – jęknęła Buffy. – Czy zawsze muszę natrafiać na oślizgłe demony, gdy mam na sobie nowe spodnie?
Spike roześmiał się. Nawet w spodniach umazanych demonicznym śluzem, była cudowna. Buffy popatrzyła na niego zaskoczona. Dawno nie widziała, żeby Spike się śmiał. Chyba nigdy nie widziała, szczerze mówiąc. Nie tak szczerze i... radośnie? Znowu poczuła pustkę w żołądku i w głowie. Wiedziała, że powinna coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia, co. Ponieważ jednak dobrze wiedziała, co powinna zrobić, a przynajmniej, na co ma ochotę, wyrzuciła kołek, podeszła do niego i pocałowała go tak, jakby od tego zależało jej życie. W pewnym sensie tak było...
- Mmmm... – zamruczała, gdy oderwała się na chwilę od jego ust, by zaczerpnąć powierza. – Mieliśmy chyba porozmawiać – przypomniała sobie.
- Porozmawiamy – obiecał Spike. – Później.

***

Buffy i Spike siedzieli w kuchni, popijając kakao. Usiłowali rozmawiać, ale przez większość czasu migdalili się jak para zakochanych nastolatków. To, co najważniejsze, zostało powiedziane, a nieporozumienia wyjaśnione wśród śmiechu, łez, jak również gróźb i wyzwisk (ze strony Buffy, rzecz jasna).
Nie zdawali sobie sprawy z upływu czasu, dopóki Dawn nie weszła do kuchni.
- No wreszcie – odetchnęła z ulgą, widząc ich razem. – Już myślałam, że będę musiała zamknąć was razem w piwnicy na jakiś czas...
Buffy i Spike spojrzeli po sobie. Już teraz sami nie wiedzieli dlaczego zmarnowali tyle czasu.
- Wygląda na to, że utknąłeś tu do zachodu słońca – Dawn znacząco spojrzała w okno. – Albo i dłużej – mruknęła cicho, widząc uśmiech Buffy. – Ale nie licz na to, że pozwolę, aby cały ten czas poświęcił tobie – ostrzegła siostrę. – Mnie też ostatnio skandalicznie zaniedbywałeś.
Spike uśmiechnął się. Po raz pierwszy do bardzo dawna czuł się naprawdę szczęśliwy. Kto by pomyślał...

***

Epilog

Jakiś czas później...

- Nie! – Buffy odepchnęła Spike’a i pacnęła go w ramię. – Nie tutaj.
- Czemu nie? – zrobił nadąsaną minę, a pod nią ugięły się kolana.
- Dawn – Buffy spojrzała wymownie w stronę pokoju siostry. – Śpi za ścianą.
- Przecież ona wie, że ze sobą jesteśmy – wzruszył ramionami Spike. – I jest na tyle dojrzała, że doskonale wie, co ze sobą robimy.
- Może i wie, ale nie musi słyszeć.
- Dopilnuję, żebyś była cicho – szepnął Spike, muskając ustami jej ucho.
Buffy uniosła brwi i spojrzała pytająco.
- I to ma mnie zachęcić?
- To wcale nie znaczy, że będę się mniej starał.
- Nie? – spytała zalotnie i wiedział już, że jej opór został definitywnie przełamany.
- Dopilnuję, żebyś miała zajęte usta – szepnął jej do drugiego ucha...
- Mmmm... – zamruczała Buffy. – Czym zajęte konkretnie? – zreflektowała się po chwili.
Spike roześmiał się, wziął ją na ręce i bez dalszych dyskusji zaniósł do łóżka.

KONIEC
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1