Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wyzwanie świąteczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:54, 28 Gru 2005    Temat postu:

Ups, zaliczyłam wpadkę! Dlaczego nikt mi nie zwrócił uwagi, że LOTR Druzyna Pierścienia miał premierę pod koniec 2001 roku? A nasze opowiadanie rozgrywa się w Boże Narodzenie 2000 Embarassed
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 1:00, 28 Gru 2005    Temat postu:

laa tam Wink a kto by to sprawdzal Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 1:03, 28 Gru 2005    Temat postu:

nawet amerykanie czytaja ksiazki, wiec przyjmijmy ze wlasnie do ksiazki mialo byc nawiazanie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Śro 1:04, 28 Gru 2005    Temat postu:

Agata kiedy wrzucisz tu swoje opowiadanie...

Ps. 1500 post Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 1:09, 28 Gru 2005    Temat postu:

i jest nawiazanie do ksiazki ale to tylko serial wiec kto bedzie sprawdzal czy czas serialowy zgadza sie z czasem wydania ksiazki Razz a zreszta to nie serial tylko nasze wyzwanie swiateczne Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 1:11, 28 Gru 2005    Temat postu:

heh chyba ze mowicie o tym gdy wyszedl film. ja tam w sumie nie wiem kiedy zostala wydana ksiazka i kiedy film tez nie pamietam Wink nawet jesli cos by sie za bardzo nie zgadzalo to i tak niezbyt wielka gafa. niezapominajmy, ze w btvs gdy mnisi maja mowic po rosyjsku niektore slowa mowia po polsku Razz to juz jest najlepsze u amerykanow. dla nich polski czy ruski to zadna roznica
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 1:15, 28 Gru 2005    Temat postu:

LOTR wyszedl albo w latach 50 albo 60, nigdy tego nie wiem. ale tak czy tak sie zgadza Smile a to mylenie polskiego z ruskim juz dawno mi przestalo przeszkadzac Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 1:18, 28 Gru 2005    Temat postu:

no to tymbardziej nie ma problemu. amerykanom tez zdarza sie cos przeczytac Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Storyteller
Dear Boy



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1013
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka...

PostWysłany: Śro 1:19, 28 Gru 2005    Temat postu:

no nie ma różnicy bo oni i tak nie rozumieją...tak jak dla mnie niemiecki i holenderski to jest to samo SmileSmile

gracie mi na ambicji. chyba cos napisze. dla 2 sezonu dla odmiany Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 9:24, 28 Gru 2005    Temat postu:

swietny pomysl Smile wlasnie mialam powiedziec, ze fajnie by bylo jakby ktos zrobil ta druga wersje Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SLAYERKA
Weight Of World



Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 1699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk

PostWysłany: Śro 11:57, 28 Gru 2005    Temat postu:

Ja postaram się zacząć opowiadanie z drugiego sezonu,ale nie mam zbytnio czasu Hrm Właśnie dziś skończył się zakaz,a jeszcze mam tyle do nadrobienia na blogach i na forum... Co prawda niedawno udało mi się na chwilę włączyć,żeby przeczytać jeszcze raz o czym to powinno być,żeby przynajmniej na brudno napisać,ale nie mam zbyt wiele wolnego czasu,szczególnie teraz,gdy mam jeszcze gości Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:57, 28 Gru 2005    Temat postu:

No cóż, słowo się rzekło, kobyłka u płotu.
Wolałabym tego uniknąc, ale teraz już sie nijak nie wykręcę.
Oto moje wypociny Wink

Miły wieczór

Buffy otworzyła drzwi i głęboko westchnęła.
– Czego chcesz?
Spike wyrzucił papierosa i zaczął go nerwowo przydeptywać.
– Chciałbym z tobą porozmawiać.
Buffy przez chwilę patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Ty? Porozmawiać? Ze mną?
– Tak, ja z tobą – westchnął lekko zirytowany jej reakcją. – Porozmawiajmy jak dwoje cywilizowanych ludzi.
– Nie jesteś człowiekiem, Spike.
Spike zacisnął zęby i poczuł ogromną ochotę, żeby jednak walnąć ją pudełkiem czekoladek, które trzymał pod pachą. Powstrzymał się jednak ostatkiem sił. Postanowił, że cokolwiek by się nie działo, TA rozmowa, nie zakończy się kłótnią.
– OK, masz 3 minuty – powiedziała wreszcie Buffy i wpuściła go do środka.
– Ładne drzewko – stwierdził Spike wskazując na stojącą w salonie choinkę.

***

– Buffy, chciałem cię przeprosić – zaczął zdeterminowanym głosem. – Kiedy pokazałem ci Rileya w tamtym miejscu, nie wiedziałem… to znaczy wiedziałem, a raczej domyślałem się… No, ale uznałem, że powinnaś wiedzieć.
Buffy patrzyła na niego osłupiała, a jej oczy robiły się coraz większe z każdym jego słowem.
– No bo chyba nie chciałabyś, żeby… – ciągnął niezrażony, starając się na nią nie patrzeć – Mógł tak jeszcze długo, a ty nie wiedziałabyś… No bo w końcu mógł zginąć. Nie, żebym się zmartwił, gdyby cos mu się stało, ale… Do diabła z tym, po prostu przykro mi, że cierpisz! – wyrzucił wreszcie z siebie i spojrzał na nią oczekując reakcji.
Nie był pewien, jakiej reakcji się spodziewać. Był przygotowany na cios w twarz, wyrzucenie za drzwi, stek wyzwisk, ale na pewno nie na to: Buffy się rozpłakała.
Spike zgłupiał. Kompletnie nie wiedział jak się w takiej sytuacji zachować. Patrzył na nią bezradnie, w końcu wziął ze stolika pudełko chusteczek i podał je jej bez słowa.
Buffy głośno wydmuchała nos.
– Dziękuję – wyszeptała pomiędzy chlipnięciami.
Spike wzruszył ramionami.
– Lepiej już pójdę – mruknął.
Położył czekoladki na kanapie i skierował się do wyjścia.
– Spike? – zawołała za nim, gdy otwierał drzwi. – Może chciałabyś wpaść do nas na świąteczny obiad?
Spike’a zatkało. Czy ta dziewczyna była dziś chora, czy pod wpływem jakiegoś zaklęcia? Czyżby odejście żołnierzyka aż tak ją załamało?
– OK – tylko tyle był w stanie wydusić, poczym szybko wyszedł, żeby nie zauważyła, jak bardzo jest poruszony.

***

Gdy Joyce i Dawn wróciły z zakupów, zastały Buffy na kanapie przed telewizorem. Co jakiś czas pociągała nosem i miała zaczerwienione oczy, ale oglądała „Bezsenność w Seattle”, więc było to całkiem zrozumiałe. Obok niej piętrzyła się góra zużytych chusteczek i puste pudełko po czekoladkach.
– Kochanie, jesteś taka sentymentalna – Joyce spojrzała na starszą córkę z czułością.
Dawn pobiegła na górę, poupychać prezenty w szafach, a Joyce skierowała się do kuchni.
– Poczekaj, pomogę ci z tymi torbami – Buffy zerwała się z kanapy i poszła za mamą.
– Mamo – zaczęła nieśmiało po chwili milczenia. – zaprosiłam jeszcze kogoś na nasz świąteczny obiad.
– Kogo, kochanie? Myślałam, że nikogo nie pominęłyśmy.
– Eee… Nie, właściwie nie. Po prostu… ja… – zaczęła się jąkać Buffy.
– Kochanie! – przerwała jej Joyce. – Czy to jakiś chłopiec? Poznałaś kogoś nowego? – zapytała z nadzieją w głosie.
Buffy parsknęła śmiechem.
– Nie, mamo. Zaprosiłam Spike’a – wyznała w końcu.
Joyce przez chwilę patrzyła na nią zdziwiona.
– Spike’a? – zapytała z niedowierzaniem. Po chwili jednak wzruszyła ramionami i stwierdziła: – Cóż, w takim razie powinnam dokupić marshmallows.

***

Tego wieczora Buffy długo nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok przez wiele godzin, ale sen nie przychodził. Patrol był wyjątkowo spokojny, więc nawet nie miała okazji porządnie się zmęczyć. Nie pomogła też gorąca kąpiel z olejkiem lawendowym. Cały czas myślała o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. A szczególnie dzisiejszego wieczora.
Nie miała pojęcia jak to się stało, że zaprosiła Spike’a na świąteczny obiad. Przecież go nie znosiła. Denerwował ją. Był zły. Ale gdy tak stał przed nią z pudełkiem chusteczek, bezradnie patrząc jak płacze, miał taki wyraz twarzy… Było coś w jego, oczach, coś, co sprawiło, że zrobiło jej się ciepło na sercu. Jakaś… czułość? Nie, nie czułość. Stanowczo nie czułość, to śmieszne! Czułość w oczach Spike’a! Przecież „czułość” i „Spike” to przeciwieństwa, słowa, których nie powinno się łączyć w jednym zdaniu!
„Mama ma rację – pomyślała Buffy, nakrywając głowę poduszką – robię się sentymentalna”.

***

– Przepraszam, chyba znowu źle usłyszałem. Zaprosiłaś kogo? – zapytał Xander po raz kolejny.
– Dobrze usłyszałeś, Xander – westchnęła Buffy, lekko już podirytowana jego reakcją.
– Czy to była chwilowa niepoczytalność? – nie dawał za wygraną.
Buffy wzruszyła ramionami i poszła do kuchni. Nie miała ochoty tłumaczyć się przed gangiem. Tym bardziej, że nie potrafiła wytłumaczyć się przed sobą.
– Nie wiem, co cię tak dziwi, kochanie – usłyszała głos Anyi. – Nikt nie lubi być jedyną osobą bez pary...
– Anya! – wrzasnęła Buffy z kuchni, szczerze oburzona. Na samą myśl, że Spike miałby być jej parą, w jakimkolwiek sensie, ciarki przeszły jej po plecach
– Buffy, nie denerwuj się – powiedziała Willow, wchodząc do kuchni. – Wszyscy rozumiemy, że odejście Rileya trochę cię rozbiło. Naprawdę nie musisz się nam tłumaczyć...
– Will, proszę – przerwała jej Buffy. – Po prostu postarajmy się, żeby to był miły obiad, dobrze?
Willow uśmiechnęła się i wzięła półmisek z rak Buffy
– W razie czego, będę kopać Xandra pod stołem – obiecała przyjaciółce.

***

– Cześć – powiedziała Dawn, otwierając drzwi.
– Cześć, Kąsku – powiedział Spike, przydeptując niedopałek papierosa.
– Wow, co masz w tym pudle?
– Prezent dla ciebie.
– Jejku, naprawdę? – ucieszyła się Dawn. – Co to?
– Może najpierw wpuściłabyś mnie do środka?
– Co? A, jasne, wejdź, wszyscy już są – zreflektowała się młodsza Summersówna.

***

– Spike, jak miło cię widzieć – wycedził Xander przez zęby.
– Taa, ciebie też, ofermo – odpowiedział Spike z paskudnym uśmiechem.
– Spike, miło ze jesteś – przywitała gościa Joyce. Ona, dla odmiany, naprawdę ucieszyła się z wizyty swojego ulubionego wampira.
– Wesołych świąt, Joyce – przywitał ją Spike. – To dla ciebie – wręczył jej niewielkie pudełeczko.
– Och, Spike, nie trzeba było, naprawdę – krygowała się, ale widać było, jak miłą niespodziankę sprawił jej ten gest.
– Co masz dla mnie, co? – Dawn podskakiwała wokół Spike’a, nie spuszczając oka z tajemniczego pudła.
– Dawnie, zachowuj się – skarciła ją Joyce.
– Cierpliwość nie jest twoja najmocniejszą stroną, co Kąsku? – zaśmiał się Spike, podając jej pudełko.
Dawn usiadła na podłodze i ostrożnie zdjęła pokrywkę.
– Kotek! – wykrzyknęła ucieszona.
– Kotek? – powtórzyła Joyce zdziwiona.
– Kotek – stwierdziła Buffy, patrząc na siostrę tulącą do siebie puszystą rudą kulkę. Potem spojrzała na Spike’a, który aż się wzdrygnął – gdyby wzrok mógł kołkować...
– A psik! – rozległo się kichnięcie, od którego zadrżały szyby w oknach. – Przepraszam bardzo – wyjąkał Giles ogromnie zawstydzony. – Mam uczulenie na kocią sierść.

***

– Nie możemy go zatrzymać – przekonywała Buffy mamę, gdy znalazły się same w kuchni
– Właściwie dlaczego nie, kochanie? – spytała Joyce. – Nie wiem czemu nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam... Koty są takie sympatyczne. A zwierzak w domu dobrze zrobi nam wszystkim.
– Mamo, to niedorzeczne – Buffy nie dawała za wygraną. – To wielki kłopot i...
– Mylisz się, Buffy, wcale nie taki wielki – przerwała jej Joyce, łagodnie, ale stanowczo. – Poza tym twoja siostra jest nim zachwycona. A ja... cóż, ja chyba też – uśmiechnęła się, słysząc radosne okrzyki dobiegające z salonu. – Jesteś przegłosowana – stwierdziła wychodząc z kuchni.
Buffy westchnęła.
– Od kiedy w tym domu panuje demokracja? – mruknęła pod nosem.
Zaczęła zastanawiać się, dlaczego mama tak się zachwyciła tym kociakiem. Czy to miało jakiś związek z jej chorobą? Oczywiście małe kotki są milutkie, ale potem wyrastają na drapiące i prychające bestie. No, a kot, którego przyniósł Spike na pewno będzie wyjątkowo złośliwy...
– Tu się chowasz, kochanie.
Buffy aż podskoczyła, gdy głos Spike’a wyrwał ja z zamyślenia.
– Czego chcesz? – zapytała ostro, niezadowolona, że ją przestraszył, że była tak pochłonięta własnymi myślami, że nie wyczuła, że się zbliża, że to wszystko, przez tego przeklętego kota, którego przyniósł… Już miała mu to wszystko wygarnąć, kiedy zupełnie niezniechęcony jej szorstkością, podszedł bliżej, pogłaskał ja po ramieniu i szepnął z tym swoim uśmieszkiem:
– Nie złość się, kotku, dla ciebie tez coś przyniosłem.
Buffy miała zamiar go odepchnąć i wygarnąć mu, co myśli o jego prezentach i co może z nimi zrobić. Naprawdę miała taki zamiar. Ale wtedy on wyjął z kieszeni płaszcza małe aksamitne pudełeczko i… No cóż, ciekawość wzięła górę. W końcu była tylko człowiekiem. I w dodatku kobietą. A poza tym była Gwiazdka… Nieśmiało otworzyła pudełko. W środku był srebrny wisiorek o bardzo dziwnym kształcie. Lśniący szkarłatny kamień opleciony był srebrnym drucikiem niczym pajęczą siecią i zawieszony na cieniutkim łańcuszku. Buffy wpatrywała się w niego przez chwilę, oczarowana, potem spojrzała niepewnie na Spike’a.
– To… jest naprawdę śliczne.
– To amulet Vesemira – wyjaśnił.
– Co?
– Amulet Vesemira. Przydatny w pracy pogromczyni – dodał.
– Ale co on robi? – dopytywała się Buffy.
– Zapytaj swojego obserwatora – odpowiedział Spike z tajemniczym uśmiechem i wyszedł z kuchni.
Szybami w oknach wstrząsnęło kolejne kichnięcie Gilesa. „To będzie interesujący wieczór” – pomyślała Buffy, chowając amulet do kieszeni.

***

– Jak zamierzasz go nazwać? – zapytała Tara.
Kociak bawił się wiszącymi na choince bombkami.
– Czy ja wiem? – zastanowiła się Dawn.
– Może Krzywołap? – zaproponowała Willow.
– A tak w ogóle to on czy ona? – spytała Anya.
– Hm, dobre pytanie – Spike podrapał się po głowie. – Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.
– Nie masz pojęcia? – powtórzyła Buffy. – A skąd go w ogóle wziąłeś?
– Hm… Tak jakby wygrałem.
– Wygrałeś?
– Długa historia… – zaczął Spike.
– Musimy wiedzieć czy to on czy ona – przerwała mu Dawn, najwyraźniej bardzo przejęta. – Muszę przecież go nazwać, a jak mam go nazwać, jak nie wiem, jakiej jest płci?
– Możesz wybrać neutralne imię – poradził Xander.
– Na przykład?
– Na przykład… eee…
– Trzeba mu zajrzeć, no wiecie, pod ogon – poradziła Anya.
– Świetnie – ucieszyła się Dawn. – Masz, zajrzyj – powiedziała wręczając jej kociaka.
– Uaa, zabierz to ode mnie! – krzyknęła Anya, cofając się z obrzydzeniem. – Za bardzo przypomina króliczka – dodała tytułem wyjaśnienia.
Odpowiedziały jej zdumione spojrzenia.
– No co, mały, puchaty, ma wąsiki…
Xander roześmiał się i pocałował ją w czubek głowy.
– To kto mu zajrzy pod ogon? – zapytała rozczarowana Dawn.
– Mam lepszy sposób – Willow wzięła od niej kota, położyła mu rękę na łebku i zamknęła oczy.
Wymruczała zaklęcie i przez ułamek sekundy kociak rozbłysnął dziwnym blaskiem. Po chwili czarownica otworzyła oczy i poinformowała z uśmiechem:
– Ona.
– Zapraszam do stołu – zawołała Joyce z jadalni.

***

Obiad upływał w sympatycznej atmosferze. Miłą pogawędkę przerywało od czasu do czasu kichanie Gilesa. Wszyscy jednak się do tego szybko przyzwyczaili, tylko Joyce za każdym razem spoglądała z troską na kieliszki, w obawie, że następnej salwy już przetrzymają. Willow chyba nawet nie musiała zbyt często kopać Xandra, który najwyraźniej postanowił poprzestać na rzucaniu Spike’owi nienawistnych spojrzeń.
Dominującym tematem rozmowy było imię dla kocicy. Wszyscy przerzucali się pomysłami, ale Dawn żadna propozycja nie przypadła do gustu. Sprawa wciąż pozostawała otwarta.
Po obiedzie wszyscy przeszli do salonu. Xander rozpalił w kominku, Dawn włączyła płytę ze świątecznymi przebojami. Zrobiło się świątecznie. Nawet kichanie Gilesa jakoś wpisywało się w ten nastrój…

***

– Co dostałaś od Spike’a? – spytała Buffy z udaną obojętnością, gdy znalazły się z Joyce same w kuchni, przygotowując deser.
– Posążek nifilgrdzkiego bożka płodności. Ręczna robota, z kości słoniowej – opisywała Joyce tonem znawczyni, bezwiednie się uśmiechając. – Ciekawe skąd on wiedział, że kolekcjonuję takie rzeczy? – zamyśliła się.
Buffy westchnęła. Doskonale wiedziała skąd – nie raz przyłapała go na myszkowaniu po ich domu. Cóż, przynajmniej potrafił dobrze wykorzystać zdobyte informacje… Włożyła rękę do kieszeni i dotknęła amuletu. Musi zapytać Gilesa co to takiego. Jeśli zdoła – pomiędzy kichnięciami. Buffy zachichotała.
– Co cię tak rozbawiło, kochanie? – spytała Joyce.
– Giles – wyznała Buffy.
– Tak, wygląda komicznie. Jest taki zakłopotany! Każde kichnięcie tak strasznie go irytuje…
Po chwili obie zanosiły się od śmiechu.

***

Po deserze atmosfera zrobiła się nieco senna. Wszyscy byli tak najedzeni, że nie mieli siły się ruszać. Tylko Dawn i Spike siedzieli przed kominkiem popijając kakao i przypiekając marshmallows nad ogniem.
– Uch, robi mi się mdło od samego patrzenia na nich – wyjąkała Anya, wskazując głową na Dawn, która oblizywała lepiące się palce.
– Tak, Dawnie, gdzie ty to mieścisz? – spytała Tara z uśmiechem.
– Ja jeszcze rosnę – odpowiedziała Dawn z pełnymi ustami i sięgnęła po kolejną garść pianek.
– Nadal nie mamy dla niej imienia – Joyce pogłaskała kocicę, która zwinęła się w kłębek na jej kolanach.
– Może powinnyście ją trochę lepiej poznać – zasugerowała Tara. – Wtedy łatwiej wam będzie stwierdzić, jakie imię do niej pasuje.
– Świetny pomysł! – podchwyciła Anya. – Gdyby rodzice wstrzymywali się trochę z nazywaniem swoich dzieci, nie byłoby tak wielu pomyłek. Może wtedy nie nazwaliby cię Rupert – zwróciła się do Gilesa.
– An! – krzyknął oburzony Xander.
– Bardzo ci dziękuję – powiedział Giles z przekąsem i kichnął.
– No chyba nie powiesz, że to imię do ciebie pasuje. To właśnie dlatego wszyscy mówią do ciebie Giles a nie Rupert – broniła się Anya. – Albo twoje – zwróciła się do Xandra – Alexander Lavelle? Co to ma w ogóle być?
– Jeden z lepszych dowcipów mojej matki – mruknął Xander, stropiony, jak zawsze, gdy ktoś przypominał mu jak ma na drugie imię.
– Ze wszystkich dowcipów twej matki najbardziej zaskakującym był syn bez dowcipu – zacytował złośliwie Spike.
– Za to z gorącym sercem – Giles nie mógł powstrzymać się przed dodaniem.
Spike spojrzał na niego zdziwiony i ku zaskoczeniu wszystkich, obaj zaczęli się śmiać.
Xander patrzył na nich kompletnie zbity z tropu. Nie był pewien, czy powinien się obrazić, czy także roześmiać. Reszta gości była również nieco zdezorientowana.
– Poczytajcie sobie klasyków, dzieci – powiedział Giles i kichnął. – Uf, stanowczo muszę się przewietrzyć – stwierdził, kierując się ku tylnemu wyjściu.
– Dotrzymam ci towarzystwa – zaofiarowała się Buffy, która uznała, że to doskonała okazja, żeby spytać go o amulet.

***

– Słyszałeś kiedyś o amulecie Boromira? – spytała niedbale, gdy znaleźli się na werandzie.
– Boromira? – powtórzył swoim zwyczajem Giles. – Jesteś pewna, że nie Vesemira?
– Co? A tak, chyba masz rację. Coś mi się pokręciło. A więc wiesz coś o nim?
– Tak. Podobno zapewnia szczęście w miłości.
– W miłości? – zdziwiła się Buffy. – Jesteś pewien?
– Tak, Vesemir był potężnym czarodziejem, który, według legendy, poświęcił kilkadziesiąt lat życia na poszukiwanie sposobu, by wróciła do niego ukochana. Podobno mu się to udało. Dzięki amuletowi. Heh, nie byli już chyba wtedy najmłodsi – zażartował.
– Czy wiadomo, co się stało z tym amuletem? – spytała Buffy, zbyt zaintrygowana, by skomentować dowcip.
– Jak większość legendarnych przedmiotów zaginął w zawierusze dziejowej. Zakładając, że w ogóle istniał…
Buffy włożyła rękę do kieszeni, w której spoczywał prezent od Spike’a. Nie wiedziała co ma o tym myśleć.
– O, przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać – zmieszał się Spike. – Wyszedłem zapalić – uznał za stosowne się wytłumaczyć, choć było to dość oczywiste.
Giles wzruszył ramionami.
– Ja już wracam do środka. Zmarzłem.
– Jak by nie było mamy grudzień – mruknęła Buffy, rozcierając dłonie, ale zamiast pójść za obserwatorem, usiadła na schodkach werandy.
Spike zawahał się przez moment, w końcu jednak usiadł koło niej. Chociaż nie za blisko.
– Giles opowiedział mi o tym amulecie – zaczęła Buffy po chwili milczenia. Spike zaciągnął się papierosem, patrząc przed siebie. – Mówiłeś, że jest przydatny w pracy pogromczyni – ciągnęła, gdy zorientowała się, że nie doczeka się odpowiedzi.
– A czy pogromczyni nie potrzebuje szczęścia w miłości? – zapytał cicho, wciąż na nią nie patrząc.
Buffy uśmiechnęła się.
– Tak, TA pogromczyni, potrzebuje go w szczególności.
Spike spojrzał na nią wreszcie i znowu zobaczyła w jego oczach to coś. Wciąż jeszcze nie potrafiła tego nazwać, ale było tak intensywne, że spuściła wzrok.
– Spike… – szepnęła.
– Buffy, Willow i Tara chcą się pożegnać! – zawołała Joyce.
Buffy wstała i nerwowo otrzepała spodnie.
– Powinnam…
– Jasne – Spike wyrzucił peta do doniczki z pelargonią. – Tez powinienem się zbierać.

***

Willow i Tara wyszły, po raz kolejny życząc wszystkim wesołych świąt, zaraz potem zaczęli żegnać się Anya i Xander, po nich zmęczony kichaniem Giles, w końcu i Spike uznał, że pora na niego.
– Dziękuję, Joyce. Już dawno nie spędziłem tak miłego wieczoru. Nikt nie robi tak pysznego kakao jak ty.
Joyce uśmiechnęła się wspomnienie ich poprzedniego spotkania przy gorącym kakao i marshmallows.
– Mam nadzieję, że nie sprawiłem wam zbyt wielkiego kłopotu tym kotem – dodał nieco strapiony.
– Ależ skąd – zapewniła go Joyce.
– To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam – wykrzyknęła Dawn.
– Dobranoc, Spike – powiedziała Joyce i dyskretnie pociągnęła młodszą córkę w stronę kuchni.

***

– A więc… dobranoc, Buffy.
– Dobranoc, Spike.
– Dzięki za miły wieczór.
– Tak, było naprawdę miło.
– Powinienem już iść.
– Tak…
– No to… dobranoc.
– Spike?
– Tak?
– Może… chciałbyś pójść jutro ze mną na patrol?
– Jasne, czemu nie.
– To wpadnę po ciebie.
– Będę czekał.
– To do jutra, Spike.
– To jutra, pogromczyni.

KONIEC
Embarassed

Wszystkie 3 (na razie) opowiadania także tu: [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Śro 23:33, 28 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Śro 22:16, 28 Gru 2005    Temat postu:

NO, szefowa wreszcie dalas swoje Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 22:23, 28 Gru 2005    Temat postu:

no i czemu sie tak krygowalas, swietne opowiadanie Razz chcialabym umiec tak "szybko" pisac, to znaczy nie rozdrabniac sie bezsensownie.
heh, w nastepnych wyzwaniach tez koniecznie bedziesz musiala brac udzial Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 0:48, 29 Gru 2005    Temat postu:

strrrasznie mi sie podoba Smile kazdy szczegol istnie buffiowo dopracowany. juz widzialam oczami wyobrazni spike'a z tymi swoimi petami (jak wrzuca do doniczki z pelargonia np. Wink widze, ze tobie tez relacje spike'a z joyce kojarza sie z marschmallows Wink no i jeszcze te zgryzliwe uwagi scooby gangu i teksty anyi Very Happy
myslalam nad wymysleniem nastepnego wyzwania. ale dajmy jeszcze szanse innym by wykazali sie w tym. mam nadzieje, ze ktos zrobi tez do 2 sezonu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1