Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wyzwanie świąteczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 12:52, 27 Gru 2005    Temat postu:

jessie napisał:
w trakcie pisania zorientowalam sie ze mial byc swiateczny OBIAD, a ja zrobilam kolacje Embarassed trudno, juz przepadlo, nie chce mi sie zmieniac.


Spoko jessie, to w końcu Stany - miałam na myśli ich "dinner", może to byc równie dobrze obiad jaki i kolacja Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 12:53, 27 Gru 2005    Temat postu:

juz prawie koncze :>>> zaraz bedzie. dosiadlam sie i dzis jeszcze bedzie calosc Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 13:15, 27 Gru 2005    Temat postu:

Kurzcze, ale wyjesteście szybkie. Jak się pospieszysz, to zdążę sobie jeszce wydrukowac w pracy - bedę miała co czytać w drodze do domu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Wto 13:28, 27 Gru 2005    Temat postu:

Hehehe nie ma mocnych... ja swojego nie daje bo to dno Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 13:58, 27 Gru 2005    Temat postu:

Dobra gotowe. Juz wklejam tylko najpierw moja drobna uwaga. Zamiescilam niektore sceny z odcinka The Body gdyz w nim znajduje sie fragment wlasnie tej Wigilii.
Wykorzystalam fragment "Romea i Julii" tlumaczenia Józefa Paszkowskiego, fragment mojego tlumaczenia odcinka Lover's Walk, oraz fragment tlumaczenia D.S. odcinka The Body.
Opowiadanie takze zamieszcze na buffy-story (tam bedzie z odpowiednimi zdjeciami Wink) tylko nie zapomnijcie tez o wczesniejszym opowiadaniu - kontynuacji watku z buffy-story Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 14:03, 27 Gru 2005    Temat postu: Opowiadanie świąteczne pt. "Miłość to nie rozsądek, dzi

"Miłość to nie rozsądek, dzieci."

Nadchodziło Boże Narodzenie. Buffy całkowicie nie potrafiła wprowadzić się w świąteczny nastrój. Była przybita tym, że Riley ją opuścił. Wszystko stało się tak nagle. Każdego wieczora miała wrażenie, że chłopak jak zwykle zapuka do drzwi jej domu, by wyciągnąć ją na patrol.
Dzisiejszego wieczora Buffy patrolowała sama. Ani Giles, ani Willow, ani Xander nie mieli czasu by jej towarzyszyć. Każdy wpadł w szał przedświątecznych zakupów.
- Wampirki! Gdzie jesteście wampirki?! – wołała cichutko Buffy siadając na jednym z nagrobków. W ręku trzymała kołek. Ten sam, który niegdyś przypadkiem wyciągnęła przy Rileyu, gdy jeszcze oboje nie znali prawdy o swoich misjach. To zabawne, że zapamiętała właśnie ten kołek. Może dlatego, że wystrugała go z nogi od krzesła znajdującego się w pokoju w akademiku, który dzieliła z Willow? Riley przyszedł do dziewczyn z pretekstem pożyczenia od Willow kasety Dingoes Ate My Baby i biedaczek usiadł na tym krześle. Co więcej Will nie było wtedy w akademiku, więc upokorzenie, które spotkało Rileya z powodu chęci posłuchania tej kasety na nic się nie zdało. Znaczy nie całkiem na nic, bo przecież dzień później wybrał się już razem z Buffy na piknik, na który chłopak przygotował mnóstwo pysznych kanapek z serem. Skąd on mógł wiedzieć, że Buffy tak ubóstwia ser?
- Przestań! – powiedziała kategorycznie sama do siebie Buff.
Przecież nie można tak rozpamiętywać tych dobrych chwil, bo nigdy nie uda mi się pozbierać.
Mimo że Buffy skarciła siebie w myślach nie mogła powstrzymać kolejnego obrazu, który pojawił się w jej głowie. Pamiętała jak na jednym wykładzie z Maggie Walsh Riley, który był asystentem profesorki zaczytywał się w bardzo ciężkiej książce do psychologii. Maggie prowadziła nużący wykład dotyczący Freuda, a Riley siedział z boku do reszty pochłonięty lekturą. Już wtedy Buff uznała, że jest bardzo przystojny.
Natychmiast wpadła na pomysł, że po wykładzie pożyczy od Rileya tą książkę. Byłby to dobry pretekst do zagadania, poza tym Maggie kazała przygotować tą pozycję do egzaminu. Niestety Riley wyszedł przed końcem wykładu. Nie zauważył, że książka, którą schował do plecaka wypadła mu na podłogę gdy podnosił się z miejsca. 15 minut później, gdy Maggie Walsh wreszcie skończyła swoje smęty Buffy wystrzeliła jak z procy po książkę, którą zgubił obiekt jej zainteresowania. Ku swojemu zdziwieniu odkryła, że bynajmniej nie był to podręcznik do najważniejszej według prof. Walsh nauki na ziemi tylko Harry Potter starannie ukryty w okładce książki do psychologii. Buff nie potrafiła ukryć swojego rozbawienia. Aż Willow spytała z czego dziewczyna się tak cieszy.
Dosyć już tego! – przerwała swoje myśli Buff zrywając się na równe nogi z nagrobka..
Gdzie te cholerne wampiry? Czy nie powinny robić sobie prezentów na święta w postaci wyrwanych serc niewinnych ofiar?
- Wammmpiiiiiryyy, kici, kici – nawoływała Buffy. W tym momencie za jej plecami rozległo się ciche miauknięcie. Pogromczyni gwałtownie odwróciła się podnosząc na wysokość głowy kołek.
- Spike, co ty tu robisz? – odparła zawiedziona na widok blondwłosego wampira usilnie chowającego coś pod płaszczem.
- Wracam... sobie tędy... – wahał się Spike. – Grałem w pokera ze znajomymi... a ten cmentarz jest po drodze...
- Twój cmentarz jest w drugiej części miasta – zauważyła Buff.
- Ale znajomi... ci od pokera... niedaleko mieszkają.
Buffy nic nie odpowiedziała na to marne tłumaczenie. Zauważyła, że ostatnio Spike pojawia się wszędzie tam gdzie i ona.
Ponownie rozległo się ciche miauknięcie. Spike objął mocniej coś co trzymał pod płaszczem. Buffy zmierzyła go wzrokiem.
- Co tam masz?? – zapytała wprost pogromczyni.
- ...nic... niiiiic – powiedział Spike gwałtownie odwracając się od Buffy. – Lecę już do siebie... Nie będę ci przeszkadzać.
- Dobry pomysł – podchwyciła złośliwie Buffy. Jednak Spike zamiast odejść odwrócił się jeszcze w stronę pogromczyni i powiedział:
- Przepraszam za to co się stało... ja... nie chciałem by się tak skończyło...
- Wrrrr, próbuję przestać o tym myśleć!!!! Cały wieczór!!!! Czy musiałeś mi przypominać?!!!!! – zezłościła się Buffy. Odkąd Riley ją opuścił jej uczucia były bardzo zmienne. Raz zaczynała zupełnie bez powodu płakać np. o to, że przy zmywaniu zabrakło jej płynu do mycia naczyń, innym razem śmiała się jak głupia np. z tego, że Dawn potłukła coś w Magic Boxie.
Spike nie chciał jeszcze bardziej podpadać, więc cichutko wycofał się powoli, aż całkiem zniknął w ciemnościach panujących na cmentarzu.
Buffy nie patrolowała tej nocy zbyt długo. Była na skraju wyczerpania nerwowego, a samotna wędrówka po cmentarzu powodowała, że wciąż przypominały jej się te dobre chwile z Rileyem.
***
Na drugi dzień rano Buffy obudziła się o 10:00. Była Wigilia, lecz duch zbliżających się świąt jeszcze dziewczyny nie nawiedził. Pogromczyni powoli zwlekła się z łóżka i w swojej piżamie w sushi ruszyła na dół do kuchni. Na stole znalazła kartkę od mamy:
„Kochanie poszłyśmy z Dawn na ostatnie zakupy. W lodówce są śledziki, więc zjedz sobie.”
Buff chciała już ruszyć w stronę lodówki, gdy nagle rozległo się głośne i natarczywe walenie do drzwi frontowych. Pogromczyni ruszyła biegiem sprawdzić co się dzieje. Szybko otworzyła wszystkie zamki i oto jej oczom ukazał się wyglądający jak babuleńka Spike okryty dymiącym kocem. Wbiegł pędem do domu i szybko zatrzasnął za sobą drzwi. Buffy lekko zdzwiona patrzyła jak wampir dochodzi do siebie po spacerze w słoneczny dzień.
- Upalną Wigilię dziś mamy – skomentowała Buffy z uśmiechem.
- Buffy... – zaczął powoli Spike wyciągając zza płaszcza pogniecione pudełko z czekoladkami. – Wiem, że straszliwie przeżywasz ostatnie wydarzenia i wiem, że to ja jestem wszystkiemu winny, ale chciałbym żebyś wiedziała, że nigdy nie życzyłem sobie by tak się to wszystko skończyło, nie chciałem wyrządzić ci takiej krzywdy. Chciałem cię ogromnie za wszystko przeprosić... i... i... – zawahał się Spike - ... na pewno to znasz:
"Miłość, przyjacielu,
To dym, co z parą westchnień się unosi;
To żar, co w oku szczęśliwego płonie;
Morze łez, w którym nieszczęśliwy tonie.
Czymże jest więcej? Istnym amalgamem,
Żółcią trawiącą i zbawczym balsamem." – wyrecytował wampir.
Buffy stała jak oniemiała całkowicie zapominając, że ma na sobie swoja śmieszną piżamkę w sushi.
- To fragment z „Romea i Julii” – wytłumaczył Spike. – Wiem, że doznałaś miłości tylko z tej ciemnej strony... „żółć trawiąca”... ale... ale uwierz mi, że nie zawsze to musi właśnie tak wyglądać... Jesteś cudowną kobietą i pewnego dnia spotkasz kogoś kto będzie twoim „zbawczym balsamem”, doznasz tego prawdziwego „żaru” i nie będziesz musiała wylewać „morza łez”...
Oczywiście mówię ci to wszystko jako przyjaciel... – zarumienił się Spike opuszczając pudełko z czekoladkami.
Buffy chwyciła delikatnie w obie ręce podarunek.
- Dziękuję... – odpowiedziała cicho. Była tak zszokowana, że całkowicie zlekceważyła fakt, iż pudełko wyglądało jak wyciągnięte psu z gardła.
Spike skinął głową i zaczął ponownie okrywać się kocem.
- Wesołych Świąt, Buffy – odparł chwytając za klamkę.
- Spike! – zatrzymała wampira pogromczyni. – Może przyszedł byś dzisiaj do nas na Wigilie? Chcemy spędzić ten wieczór w gronie najbliższych. Będą wszyscy i... i chciałabym, żebyś tez przyszedł.
- Nie chcę przeszkadzać...
- Nie będziesz – zapewniła natychmiast Buffy. – To szczególny wieczór. Nikt nie powinien być sam...
- No dobrze, więc na którą mam być? – zgodził się w końcu wampir. Buffy nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jak ogromną radość sprawiła mu tym zaproszeniem.
- Na 19:00, zapraszam serdecznie – uśmiechnęła się pogromczyni.
***
Przed godzina 19:00 w domu Summersów zebrali się wszyscy goście. Jedynie Spike’a jeszcze nie było. Buffy zamyślona krzątała się po kuchni. Zastanawiało ją skąd Spike wie tyle o miłości. Pamiętała jak kiedyś już dał lekcje jej i Angelowi. Zapamiętała te słowa na zawsze: „Miłość to nie rozsądek, dzieci. To krew. Krew krzycząca wewnątrz by spełniać jej wolę.” Dlaczego Angel nie potrafił tego zrozumieć?
W salonie wszyscy zajęli swoje miejsca przy stole. Buffy, Giles i Joyce donosili do stołu gorące jedzenie.
- Kochanie, Spike się spóźnia – zauważyła mama Buffy.
- Możemy zacząć bez niego, najwyżej później do nas dołączy – zdecydowała Buffy.
- Spike?! – oburzył się Xander dławiąc kompotem. – Zaprosiłyście Spike’a???
- To jest Wigilia, Xander – zaznaczyła dobitnie Buffy rezygnując z szerszych wyjaśnień.
- Święto w sam raz dla wampirów – burknął Giles wychodząc do kuchni. Buffy zlekceważyła jego słowa.
Wigilia rozpoczęła się bez jednego z zaproszonych gości. W końcu wybiła godzina 20:00, a Spike’a wciąż nie było.
- To chyba teraz przygotujcie się na ciasto. – odparła radośnie Joyce wstając od stołu.
- To ja przygotuję się do pawia. – odparł szczerze objedzony Xander.
- Xander! – wrzasnęła z oburzeniem Buffy.
- Nie, nie. Pawia z przejedzenia. Bo wszystko było dobre i już za dużo tych dobroci – wytłumaczył Xander.
- Uznaję, że to komplement – uśmiechnęła się Joyce zbierając talerze.
- Wszystko było pyszne – potwierdził Giles wstając by pomóc Joyce.
- Tak. Ja też puszczę pawia – poinformowała szczerze Anya, która odpowiedniego zachowania podczas różnych ludzkich rytuałów uczyła się od swojego chłopaka.
- Wszyscy są tacy mili - podkreśliła sarkastycznie Joyce wynosząc stertę brudnych naczyń do kuchni. Zaraz za nią ruszyli z resztą talerzy Giles i Buffy.
- Jak tam Will, też jesteś w klubie wymiotujących? – zapytał Xander przyjaciółki siedzącej po przeciwnej stronie stołu.
- Za dużo kogla-mogla – odparła przemęczona z przejedzenia Willow.
- Kochanie, pomasować brzuszek? – zapytała troskliwie Tara chwytając Willow za rękę. - Ona lubi kiedy... – przerwała nagle zawstydzona orientując się, że za daleko zaszła z tą szczerością dotyczącą tego co Will lubi z nią robić. - Nie wyjaśniam takich rzeczy.
- Mój kogiel-mogiel śmiesznie smakuje. Chyba też dostałam z rumem – stwierdziła Dawn ukazując prawie pusta miseczkę.
- To niedobrze – zauważyła bez entuzjazmu Willow.
- Tak. Teraz Święty Mikołaj cię pominie, ty niegrzeczna pijaczko – postanowił postraszyć trochę Dawn Xander.
- Mnie Mikołaj zawsze omija. Coś go odpycha. Być może te wielkie, dziewięcioramienne świeczniki – przyznała szczerze Will.
- Napisałaś do niego list? – spytała Tara Dawn z zainteresowaniem.
- O co poprosiłaś? – podłapał temat Xander.
- Heh ludzie, halo, dojrzewanie? Ja już się domyśliłam jak to jest z Mikołajem – przyznała bez ogródek Dawn.
- To mit – oświadczyła poważnie Anya.
- Tak – potwierdziła mądrze Dawn.
- Nie. Mam na myśli: to mit, że to mit. Istnieje Święty Mikołaj – wyjaśniła Anya.
- Zalety posiadanie 1000 letniej dziewczyny. – powiedział Xander chwytając Anyę za rękę. - Wiadomości z pierwszej ręki.
- Święty Mikołaj istnieje? – spytała zaciekawiona Tara.
- Gdzieś tak od XV wieku – oznajmiła Anya. -Nie zawsze go nazywali Świętym, ale Wigilijna Noc, latające renifery, wchodzenie przez komin... wszystko to prawda.
- Wszystko? – nie mogła uwierzyć Dawn. Buffy weszła do salonu po resztę naczyń.
- Cóż, nie daje tradycyjnych prezentów, nie licząc... ...patroszenia dzieci, ale tak czy inaczej... – kontynuowała szczera rozmowę Anya.
- To o reniferach było miłe – zauważyła Tara pragnąc by Anya nie kończyła tego co zaczęła mówić. Buffy zebrała talerze i wciąż myśląc dlaczego Spike się spóźnia ruszyła do kuchni. Joyce wyciągnęła właśnie ciasto z piekarnika, które mocno się przypaliło.
- Do diabła! Nie cierpię tego piekarnika. Spalone. – podłamała się mama Buffy stawiając blachę ciasta na blacie.
- Nie, tylko poczernione. No wiesz, teraz to placek mulatek – stwierdziła zaraz Buffy.
- Mam otworzyć jeszcze jedną? – zapytał Giles trzymając w ręku butelkę wina.
- Myślisz, że damy radę? – zastanawiała się Joyce.
- O ile tylko nie będziecie się zbliżać do tamtych batoników, nic mi nie przeszkadza – przypomniała złośliwie Buffy nawiązując do tego jak przed laty jej mama i Giles pod wpływem magicznych słodyczy zaczęli zachowywać się jak 16-latki. Zawstydzony Giles zabrał się do otwierania wina. Buffy stanęła nad spalonym ciastem.
- Jesteś dzieckiem – demonem – stwierdziła Joyce.
- Żyję by cię torturować. To takie złe? – spytała Buffy.
- Powinność córki, jak sądzę – stwierdziła Joyce i pocałowała Buffy czule w czoło. Dziewczyna zabrała się za krojenie ciasta.
- Popatrz, musimy tylko odciąć... – przerwała nagle gdyż rozległ się dzwonek do drzwi. Buffy ruszyła biegiem otworzyć spóźnionemu gościowi.
- Witaj Buffy – odparł od progu Spike. – Przepraszam bardzo za spóźnienie, ale szukałem odpowiednich prezentów. To dla ciebie... – powiedział wręczając Buffy małą przewiązaną kokardką paczuszkę - ... to dla mamy – dodał wyciągając kolejny drobny prezent - ... a to – schylił się za siebie sięgając po większe pudełko, które postawił przed zapukaniem do drzwi na ganku – to dla Kąska. Tylko lepiej, żeby szybko rozpakowała.
- Położę pod choinką – zdecydowała Buffy. – Giles zgodził się przebrać za Mikołaja i za chwilę będziemy rozpakowywać prezenty.
10 minut później wszyscy zebrali się wokół wielkiej strojnej choinki, którą wcześniej przez ponad pół dnia ubierała Dawn. Giles przebierał się w Buffy pokoju za Mikołaja. Po chwili w całej okazałości przedstawił się przybyłym gościom.
- I ktoś tu powątpiewał w istnienie Mikołaja? – mrugnęła Willow do Dawn.
- Ta broda trochę nie pasuje – stwierdziła nastolatka. – Przypominasz bardziej Gandalfa niż Świętego Mikołaja – zwróciła się do Gilesa. - Ta broda powinna być zakręcona, a nie taka prosta.
- Prawdę mówiąc Mikołaj miał brodę składającą się z macek, którymi łapał dzieci i... – nie skończyła Anya, gdyż Xander jej przerwał:
- A więc dla kogo ten prezent w tym dużym pudełku?! – wykrzyknął wskazując na podarunek od Spike’a przeznaczony dla Dawn. Giles chwycił pudełko i zobaczywszy na nim staranny napis „Dawn” podał je dziewczynie. „Kąsek” rozpakował swój prezent bardzo szybciutko. Oczom wszystkim ukazał się prześliczny szary kociak.
- Jak ci się podoba? – zapytał Spike siostrzyczki Buffy.
- Jejku jakie cudo! – wykrzyknęła Dawn wyciągając kociaka z pudełka. – Dziękuję Spike. Niespodziewałam się lepszego prezentu.
Giles rozpoczął rozdawanie reszty prezentów, gdy nagle Xander zaczął kichać jak oszalały.
- Fajnie by było gdybym nie miał uczulenia na twój prezent Dawnie – powiedział wyciągając chusteczkę do nosa.
Obdarowywanie prezentami okazało się najmilszą częścią Wigilii. Nawet Willow tymrazem Mikołaj nie pominął. Spike zdążył po raz kolejny dzisiejszego dnia mile zaskoczyć Buffy. Podarował jej tomik wierszy o miłości jakiegoś nieznanego poety. Co więcej tomik okazał się rękopisem. Wampir nie chciał przyznać, że są to jego wiersze. Oznajmił Buffy, że znalazł je gdy był jeszcze człowiekiem. Pogromczyni nie mogła doczekać się kiedy wreszcie będzie mogła na spokojnie przeczytać wybrane przez Spike’a utwory. Czuła, że będą piękne. W końcu Spike posiadał tak wyjątkowe wyobrażenie miłości. Jaka szkoda, że we współczesnym świecie wydawało się tak nierealne...
Ostatnim prezentem jaki podał tego wieczoru Giles był drobny podarunek jaki przyniósł Spike dla Joyce. Była to paczka Mashmallows, którymi niegdyś pani Summers poczęstowała wampira, gdy ten był na skraju rozpaczy po swoim rozstaniu z Drusillą.
- Dziękuję ci za tamto wsparcie Joyce – przypomniał wampir i mrugnął oczkiem.
- Jestem do twojej dyspozycji kiedy tylko zechcesz – uśmiechnęła się kobieta. Wzruszającą atmosferę przerwał dźwięk głośno czyszczonego przez Xandra nosa.
O godzinie 22:00 Wigilia w domu Summersów dobiegła końca. Wszyscy z pełnymi brzuchami, obładowani różnymi prezentami tłoczyli się w przedpokoju po raz kolejny dziękując za spędzony miło czas. Joyce, Buffy i Dawn z kociakiem na ręce wyszły przed dom popatrzeć za rozchodzącymi się gośćmi.
- Zaraz wrócę – oznajmiła nagle Buffy i nie zastanawiając się ani chwili pobiegła w kierunku, w którym odszedł Spike.
- Spike! – krzyknęła za wampirem doganiając go. - Nie podziękowałam ci za ten tomik.
Zdziwiony Spike miał już odpowiedzieć: „nie ma za co”, gdy nagle Buffy podeszła do niego, wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w usta.

Marta R. (lady_m4ryjane)


Ostatnio zmieniony przez lady_m4ryjane dnia Wto 14:19, 27 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 14:18, 27 Gru 2005    Temat postu:

Wrzuciłam tez na mój LJ
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 14:20, 27 Gru 2005    Temat postu:

poczekaj agata wrzuc teraz bo wlasnie zrobilam ostatnia stylistyczna poprawke Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Wto 14:22, 27 Gru 2005    Temat postu:

fajne fajne Smile spike wygladajacy jak babulenka - no takie porownanie mi nigdy do glowy nie przyszlo Laughing ale bardzo trafne Laughing i to "wampiry kici kici" - genialne Very Happy zapomnialam juz ze xander byl taki obrzydliwy z tym pawiem...blee Rolling Eyes tez sie zastanawialm nad tym by to on mial uczulenie na koty, ale doszlam do wniosku ze to uprzedzenie przeze mnie przemawia Wink
hmmm, to amerykanie jedza sledzie?
podoba mi sie Smile duzo w tym opowiadaniu humoru Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 14:24, 27 Gru 2005    Temat postu:

wlasnie to byl dla mnie problem: amerykanskie dania swiateczne. trudno bedzie troszke spolszczona wersja Wink uznalam ze sledzie sa uniwersalne bo karp absolutnie nie. oni chyba nawet indyka jedza na swieta tak jak na swieto dziekczynienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cara
Chosen



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 7334
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chodzież

PostWysłany: Wto 14:26, 27 Gru 2005    Temat postu:

Wow świetne... Smile macie talent i Ty i Jessie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 22:49, 27 Gru 2005    Temat postu:

lady_m4ryjane napisał:

co do literatury to tu moze sie agata bardziej wypowie, bo jest specjalistka. dla mnie troche razace jest, ze dyskutowali o poezji, a ty przytoczylas tekst utworu dramatycznego. no ale nie bede sie juz czepiac takich szczegolow Wink


Na ja tu muszę wziąc jessie w obronę, bo fragment, który przytoczyła jest bardzo liryczny. Gybyśmy nie wiedzieli, że jest częścią utworu dramatycznego, nkt by sie nie domyslił, że to nie wiersz. Wielka Improwizacja też czsto ytraktowana jest jako odrębny utwór i analizowana jak fragment liryki, tak to jest z tego typu monologami, nawet osadzonymi w utworze dramatycznym. A poza tym to nie jest naukowa dysputa, tylko dyskusja przy kolacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 0:31, 28 Gru 2005    Temat postu:

ale z tego co wiem to poezja i utwor liryczny to tez 2 niecalkiem rownowazne pojecia. ale rzeczywiscie oni nie prowadza dyskusji naukowej. kiedy zamiescisz swoje opowiadanie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 0:35, 28 Gru 2005    Temat postu:

zreszta nie to zebym sie czepiala tak tylko rzucilo mi sie w oczy Razz dla mnie tez nie sa istotne takie roznice.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:46, 28 Gru 2005    Temat postu:

Mam nadzieję, że jutro. Jest już gotowe, musze tylko wklepać Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 4 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1