Gilmore Girls vel Kochane kłopoty

Agata

E tam.

Po pierwsze: nie uważam Luke'a za takiego złego, ale wolałam go jako kumpla Lor, po cichu się w niej podkochującego.

Po drugie: uważam, że Lor i Chris pasowali do siebie idealnie i tak wiele ich łaczyło, że nikt nie przekona mnie, że przy odrobinie dobrej woli nie mogło im wyjść.

Po trzecie: nie zgadzam się na związki, w których nie można być sobą. Co wcale nie przeszkadza temu, by utrzymywać faceta w niepewności. Nawet małżeństwa z długim stażem, które znają się jak łyse konie i bez słow rozumieją, powinny mieć świadomość, że trzeba się o siebie starać. Przypominanie czy dawanie do zrozumienia drugiej stronie, że jest się atrakcyjnym, ma sie powodzenie i nie jest się oddanym bez reszty bez względu na wszystko jest zdrowe i wskazane. W łóżko faceta tez warto od czasu do czasu zaspokoić, bo znajdzie się taki, który w końcu zaspokoi się z kimś innym. I wymagać od niego tego samego, oczywiście. A przede wszytskim nie generalizować.

Po czwarte: też lubię TVN Style.

Po piąte: nie piszcie tyle, bo nie działa mi w domu internet Wink

jessie

pisałam już, że nie umiem stwierdzić kto byłby odpowiedniejszym facetem dla Lor. może i Chris, nie wiem. słyszałam jednak tyle strasznych opinii o Luke'u, jaki to on jest okropny i w ogóle nie do wytrzymania, że po prostu musiałam się podzielić moimi odczuciami Razz

w mojej bardzo subiektywnej opinii Luke jest świetnym facetem, jego zachowanie mnie nie drażni (co najwyżej czasami), a jedno co mam mu do zarzucenia to wygląd. przy takim facecie mogłabym bez problemu być sobą, wiadomo że kłótnie by się zdarzały ale to nie jest problem. natomiast Chris ma u mnie punkty za wygląd i uważam, że byłby świetnym kumplem, jednak jako facet mnie odrzuca. jednak jeszcze raz powtarzam: nie wiem kto byłby lepszy dla Lor. zaczęłam tę dyskusję tylko po to, by zauważyć, że nie zgadzam się z gromami rzucanymi na Luke'a jako faceta, choć niewątpliwie miał przy Lor kilka słabszych momentów Razz

Agata

Dostałam 1 sezon GG na gwiazdkę i powtarzam sobie z wielką przyjemnością. W związku z tym mam na świeżo kilka refleksji. Bardzo dawno nie oglądałam 1 sezonu, chyba nawet są odcinki, których nie znałam, więc przyjemność tym większa.

Przede wszystkim ujmuje mnie zachowanie Luke'a - jak patrzy na Lorelai, jak się czai, jak ona sama na to reaguje - szczególnie, gdy zwracają jej na to uwagę Emily czy Sookie, nie dopuszcza tego do siebie, ale sprawia jej to przyjemność. Wszystko to sprawia, że widz czeka z wypiekami na twarzy, czy pocałują się, czy ona zaprosi ją wreszcie na randkę itp.
No, ale wczoraj obejrzałam odcinek z Chrisem. I niestety, rozumiem Lorelai w 100 proc.! On jest absolutnie cudowny, sama straciłabym dla niego głowę i za nic świecie bym się z nim nie związała. Oni są dla siebie stworzeni. Ten odcinek był tak emocjonujący - jego przyjazd, nagła odmiana, kolacja u rodziców, numerek na balkonie, oświadczyny... Miło byłoby pomyśleć, że w przyszłości ci dwoje jednak będą razem.

Co do Rory... Cóż, nadal jej związki mnie specjalnie nie emocjonują, ale teraz patrzę na to trochę inaczej, bo moja córka jest już niewiele młodsza - ma 13 lat (a ja prawie tyle co Loerlai Wink

). Tak więc przyglądam sie temu ze świadmościa, że niedługo i ja to będe przerabiać, podobnie zresztą na relacje Rory i Lorelai, bo mam z młodą trochę podobne... Zobaczymy, jak to będzie dalej.

W każdym razie, utwierdzam się w przekonaniu, że kocham ten serial, prawie tak jak Buffy, wzruszam się prawie przy każdym odcinku i zachęca mnie on do przeprowadzenia zmian w życiu. Tylko gdzie znaleźć takie Stars Hollow?