Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Buffy i Riley
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Buffy the Vampire Slayer
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 10:46, 27 Lut 2006    Temat postu:

in to the woods
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 15:33, 05 Mar 2006    Temat postu:

hmm ja z nimi ogladałam chyba ze 4 odcinki, ale mi jako para sie podobali Very Happy
Powrót do góry
SLAYERKA
Weight Of World



Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 1699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk

PostWysłany: Nie 20:16, 05 Mar 2006    Temat postu:

Ja ogldałam wogule tylko jeden Laughing Hush Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miss_noone
Dirty Girls



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sunnydale

PostWysłany: Nie 20:37, 05 Mar 2006    Temat postu:

no tam ten ich zwiazek dopiero sie rozpoczyna. jak sie dowiaduja, ze nie sa tacy normali Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweet chilly
Crush



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:57, 09 Mar 2006    Temat postu:

riley był chyba jedynym"normalnym"chłopakiem buffy...ale koniec końców na dłuższą metę chyba nie byliby szczęśliwi razem....taka jest moja opinia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nico
The Harvest



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź

PostWysłany: Sob 14:50, 22 Mar 2008    Temat postu:

nie on w ogóle nie pasował do niej poza tym taki "grzeczny" chłopiec równa się nuda...nie to co Angel albo Spike:) Dreszczyk emocji namiętność i może pewnego rodzaju tragizm...że oby dwie pary nie były/nie mogły być tak "na zawsze". A taki "idealny" związek że on w niej zakochany ona w nim niby też takie bez wyrazu:/ poza tym możemy się przekonać jaki byłby Railey jako mąż kiedy to wraca do Sunnydail ze swoją żoną...łowca potworów, "wielki" bohater żądny przygód. Do Buffy bardziej pasuje ktoś nie codzienny np jak widać z serialu wampir nadaje sie doskonale:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MyLegMyLeg
The Harvest



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:54, 08 Sty 2009    Temat postu:

Witam Wszystkich,

Ponieważ ostatnio przeżywam nawrót zainteresowania "Buffy" postanowiłem zapisać się na Forum. Wygląda na dosyć opustoszałe w chwili obecnej, ale może to tylko pozory Smile
Niektóre wątki miały bardzo interesujący przebieg i dlatego postaram się je trochę odświeżyć Smile

Serial jest wyjątkowy i oczywiście można go zinterpretować na różne sposoby, co jest jedną z wielu jego zalet.
Potwierdzeniem tego jest fakt, że niestety nie zgadzam się z dużą częścią poglądów, które tu przeczytałem. Dotyczy to zwłaszcza interpretacji trzech najważniejszych związków Buffy (Angel, Riley, Spike).

Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie podzielam tak krytycznej oceny Rileya, jaka przewijała się w większosci wypowiedzi Smile
W czwartym sezonie wydawało się, że sprawy między nim i Buffy rozwijają się pomyślnie. Buffy najwyraźniej była z nim szczęśliwa, co jest
najistotniejszym dla mnie kryterium oceny każdego z tych związków.
(Pozwalając sobie na dygresję - szczęście znalazła także w związku z Angelem, natomiast nie znalazła go ze Spikiem).

Riley mógl dać Buffy okruchy przynajmniej normalnego życia, był też honorowy, odważny, inteligenty - pomagał prof. Walsh podczas zajęć Smile

Facet miał też szereg innych zalet. Dla Buffy poświęcił swoją karierę - został z Buffy zamiast dalej działać w wojskowo-rządowych organizacjach (przynajmniej do czasu, zanim związek się nie rozpadł).
Nie zgadzam się także ze stwierdzenie, że nie był w stanie pogodzić się z fizyczną przewagą Buffy. Jak sam wyznał, było to dla niego trudne (co jest zrozumiałe), ale jakoś potrafił się do tego przystosować. To co zadecydowało o klęsce moim zdaniem:

- Buffy nie otwarła się przed nim dostatecznie mocno. Mimo wszystkich tragicznych przeżyć, jakie wtedy były jej udziałem, jestem w stanie zrozumieć jego punkt widzenia. Najlepszym przykładem sytuacji jest to, że o pobycie Joyce w szpitalu dowiedział się od Spike'a. Ten fakt z pewnością nie był przypadkowy, ukazany w serialu miał pokazać, jak bardzo byli oddaleni od siebie. Buffy nie pokazała mu dostatecznie swego zainteresowania. Ukazanie mu, że jest dla niej ważny i go potrzebuje mogło łatwo uratować ich związek, przynajmniej na jakiś czas.

- Poczucie niepewności jakie miał w związku z Buffy. Związane to było z jej mrocznym życiem Pogromcy oraz wpływem jaki na nią wywierały niektóre, bardziej znamienite wampiry. Także, można się postawić w sytuacji Riley'a oraz go zrozumieć.

- Riley czuł, że Buffy go nie kocha. Ze swojej perspektywy prawdopodobnie się nie mylił. Z pewnością coś do niego czuła, ale nie tyle, ile on potrzebował.


Pominąłem tu kwestię, które zdetonowała rozstanie (wizyty Rileya u wampirów) - była to moim zdaniem konsekwencja powyższych przyczyn, gdyby relacje między nimi były inne, to by nie szukał takich wrażeń.

Acha... I jeszcze kwestia spotkania w "As you were". W moim odczuciu wcale nie dobił Buffy i nie poglębił jej depresji. Wręcz przeciwnie. Jego przemowa do niej w tym odcinku miała analogiczne brzmienie jak przemowa Spike'a w "Touched", podkreślała wyjątkowość Buffy i fakt, że ta cała pokręcona sytuacja, w jakiej się wtedy znalazła, nie przekreśla tego jak wyjątkową jest osobą i jak wielkich rzeczy dokonała.
Zdemaskował także postępowanie Spike'a (niektórzy wprawdzie twierdzą, że Spike robił to dla Buffy, ale nawet jeśli, to z pewnością nie pochwalałaby ona takiego postępowania).
Te fakty oraz to, że przypomniał jej kim była sezon wcześniej, pomogły jej w znalezieniu siły, by zakończyć toksyczny związek ze Spike'iem, który czuła, że powinna zakończyć a na co nie miała siły.
Pozwoliło jej to odzyskać równowagę umysłową w "Normal Again"

Podsumowując kwestię Rileya: Z punktu widzenia losów Buffy było bardzo niedobrze, że wtedy odszedł, gdyż zapoczątkowało to katastrofalną serię klęsk, w której została odarta niemal ze wszystkiego, albo nawet jeszcze bardziej. W rezultacie wyszła strasznie poraniona, sprawy poprawiły się dopiero pod koniec 6 sezonu, ale nawet do końca 7 nie wyprostowały się całkowicie (całkowicie tzn. żeby można było zobaczyć szczęśliwą Buffy, jaką zdarzało jej się bywać np. w 4 sezonie).

Czy gdyby Riley został sprawy potoczyłyby się inaczej?
Prawdopodobnie nie, choć może nie wpadłaby w komę w "The Weight of the World". W depresji 6 sezonu najprawdopodobniej nawet bliski związek z kimś "normalnym" by jej nie pomógł, ale może stanęłaby na nogi ponosząc mniejsze koszty.


Na koniec dodam, że nie jestem totalnie uprzedzony do Spike'a (był świetny jako czarny charakter w początku drugiego sezony, w parze z Druzyllą, był także do strawienia przez dłuższą część sezonu piątego), ale
związek z nim w sezonie 6 był rujnujący dla pogrążonej w depresji Buffy. W konsekwencji nie zgadzam się także ze stwierdzeniem, że Spike najlepiej rozumiał Buffy - w sezonie 6 w najważniejszych kwestiach kompletnie jej nie rozumiał (zapewne dlatego, że nie miał duszy), sam jej to chyba zresztą powiedział w sezonie 7.


Ostatnio zmieniony przez MyLegMyLeg dnia Czw 11:26, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Chosen



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:40, 18 Sty 2009    Temat postu:

Heh, widzę, że mam sprzymierzeńca jeśli chodzi o obronę Rileya. I to jeszcze wprowadzającego męski punkt widzenia. Wink
Cieszę się, że pojawiła sie taka rzetelna analiza jego postępowania, zgadzam się prawie ze wszystkim - co dotyczy Rileya, bo jesli chodzi o Angela i Spike'a mam nieco inne zdanie Razz Ale to, co napisałeś, utwierdza mnie w przekonaniu, że o niepowodzeniu ich związku przesądziły w dużej mierze okoliczności, a w dużym stopniu zawiniła i sama Buffy. Może w innej sytuacji nie skończyłoby sie to w ten sposób, co nie znaczy, że musieliby ze sobą zostać do końca zycia. Ale to była szansa na normalny związek. Normalne związki też nie zawsze kończą sie slubem Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MyLegMyLeg
The Harvest



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:58, 19 Sty 2009    Temat postu:

Agata napisał:
Heh, widzę, że mam sprzymierzeńca jeśli chodzi o obronę Rileya. I to jeszcze wprowadzającego męski punkt widzenia. Wink


Smile

Głównym błędem Rileya w 5 sezonie było to, że pozwolił, że cały jego świat kręcił się wokół Buffy, no ale był bardzo zakochany i trafił na wyjątkową kobietę.
W rzeczywistości coś takiego raczej prowadzi do kiepskich rezultatów. Spike (zwłaszcza) i Angel (w mniejszym chyba stopniu) postępowali podobnie, ale to nie byli ludzie, więc psychologiczne konsekwencje były inne.

Agata napisał:

Cieszę się, że pojawiła sie taka rzetelna analiza jego postępowania, zgadzam się prawie ze wszystkim - co dotyczy Rileya, bo jesli chodzi o Angela i Spike'a mam nieco inne zdanie Razz Ale to, co napisałeś, utwierdza mnie w przekonaniu, że o niepowodzeniu ich związku przesądziły w dużej mierze okoliczności, a w dużym stopniu zawiniła i sama Buffy. Może w innej sytuacji nie skończyłoby sie to w ten sposób, co nie znaczy, że musieliby ze sobą zostać do końca zycia. Ale to była szansa na normalny związek. Normalne związki też nie zawsze kończą sie slubem Wink


Oczywiście. Moim zdaniem Riley przyniósł Buffy wiele dobrego, około rok normalnego, szczęśliwego związku. Było duże prawdopodobieństwo, że związek się rozpadnie ze względu na to, że Buffy i Riley mieli odmienne jego wizje oraz stawiane cele, ale mógł potrwać znacznie dłużej.

Ponieważ w 8 sezonie Buffy staje przeciwko USA i wojsku, to jest prawdopodobne, że Riley i Buffy staną naprzeciwko siebie jako wrogowie.

Znając dotychczasową historię związków Buffy jest całkiem możliwe, że da to nowy impuls ich związkowi Very Happy
W Rileyu Buffy znajdzie wreszcie pociągającą ją ciemność/potworność w mężczyźnie, potem poświęci się zapewnieniu mu możliwości odkupienia jego win.
Kto wie, może docelowo to jednak Riley będzie mężczyzną Buffy.
Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MissIndependent
Halloween



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 17:39, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Cytat:
A taki "idealny" związek że on w niej zakochany ona w nim niby też takie bez wyrazu:/

z naciskiem na słowo "niby".

Cytat:
W Rileyu Buffy znajdzie wreszcie pociągającą ją ciemność/potworność w mężczyźnie, potem poświęci się zapewnieniu mu możliwości odkupienia jego win.

szczerze wątpię. Riley drugi raz jej nie wybierze. a i ona raczej już nic do niego nie czuje. pogódźmy się z prawdą. Riley był zawsze, jak to się ładnie określa, rebound guy. plasterkiem na ranę. i niczym więcej. inna sprawa, że to, że w 8 sezonie się okazuje, że teraz walczą po przeciwnych stronach barykady jeszcze nie znaczy, że w Riley'u jest owa 'ciemność/potwornosć', która pociagałaby Buffy. moim zdaniem, w 8 sezonie wcale nie jest taki inny niż wcześniej.


Ostatnio zmieniony przez MissIndependent dnia Pon 17:41, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteDamon
The Harvest



Dołączył: 07 Paź 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Między Piekłem a Niebem;)

PostWysłany: Wto 21:55, 28 Gru 2010    Temat postu:

Riley?
Cóż, sama się sobie dziwię, ale nawet go lubiłam;)
Mimo tej fryzurki w stylu haha - "na dupkę".
A tak serio, nie był najgorszy.
Buffy dobrze się przy nim czuła i niby wszystko ok...ale i tak nie mogłam się doczekać, kiedy zerwą, by mogło zaistnieć Spuffy;)
I know. Wredota ze mnie, hihi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raven
Welcome To The Hellmouth



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:23, 21 Mar 2011    Temat postu:

WhiteDamon napisał:
Buffy dobrze się przy nim czuła i niby wszystko ok...ale i tak nie mogłam się doczekać, kiedy zerwą, by mogło zaistnieć Spuffy;)
I know. Wredota ze mnie, hihi.

I to jest dokładnie to co ja o ich związku myślę Very Happy Dobrze się stało, że ze sobą byli, Buffy zaznała trochę (prawie) normalnego związku, ale jednak nigdy nie widziałam ich razem do końca. Buffy zawsze była dla mnie przeznaczona Spike'owi Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justine
Never Kill a Boy on the First Date



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:46, 07 Paź 2011    Temat postu:

Nie lubiłam go, zawsze wydawało mi się ,że jest dla Buffy tylko na pocieszenie. Chciała takiego normalnego chłopca i miała ale nie do końca jak się okazało z tym chipem w sercu itd. Później okazał się takim dupkiem i draniem jakich mało.Tacy są najgorsi wydają się cudownie mili i sympatyczni a na końcu zrobił z siebie ofiarę.
Bo niby to wytłumaczenie ,jak go gryzły wampirzyce mnie powaliło na łopatki. Zazdrościł jej tego,że miała moce i wręcz wymusił na niej to by go zatrzymała i miała poczucie winy. Dobrze,że się rozstali choć dla mnie mogło by to być wcześniej.
Najlepszy moment jak bili się z Angelem. Bo oczywiście jak nie wie co między nimi było to sobie coś ubzdurał i zachowanie niczym z przedszkola.
Myślę,że nie kochał Buffy to było tylko zauroczenie .
Nie przetrwało by to na dłuższą metę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union



Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 2:08, 02 Lis 2011    Temat postu:

Justine napisał:

Myślę,że nie kochał Buffy to było tylko zauroczenie .
Nie przetrwało by to na dłuższą metę.


Ech, myślę że ją kochał, tyle że bardziej kochał siebie. Poza tym jestem pewna, że od dzieciństwa miał ustalony obraz tego jak powinien wyglądać związek. Jak to ktoś inny zabawnie podsumował za mnie:
This is the twenty-first century. We've learned how to be sensitive. Otherwise we wouldn't get laid. (Wink). Może przekonania facetów się zmieniły, ale tylko do momentu kiedy im to pasuje. A zresztą głosić je, a wierzyć w nie, to też dwie różne kwestie.
Uczucie jak widać nie przetrwało, ale nie dlatego nie nie było wystarczająco silne (z jego strony, bo dla Buffy było to tylko zauroczenie), tyle że sama miłość nie wystarcza. W tym przypadku pojawiło się tyle problemów, że najrozsądniejszym wyjściem było przerwać ten związek i poszukać lepszego. Zawsze pastwiłam się nad zachowaniem R, zwłaszcza w 5 sezonie, ale z perspektywy widzę że powinniśmy mu być raczej wdzięczni. Buffy czuła się komfortowo w tym związku, bo nie był on specjalnie dramatyczny, ani wymagający i przynosił jej zadowolenie. Tyle że to też forma (złego) kompromisu, gdzie godzimy się na OK, bo tak jest bezpieczniej, zamiast szukać czegoś naprawdę wartościowego, bo możemy się wtedy mocno zranić. Są pary, które rozstają się po to aby dorosnąć, przeanalizować swoje uczucia, ustalić priorytety i dochodzą do wniosku, że nadal siebie potrzebują, nawet bardziej niż wcześniej, więc wprowadzają konieczne zmiany, w wyniku których stają się sobie jeszcze bliżsi. Z drugiej strony są też pary, którym rozstanie uświadamia że wszystko co ich łączyło było tylko tymczasowym kompromisem, na który zgodziły się obie strony, a który nie zadowalał do końca nikogo. I dopiero po rozstaniu, wśród tego całego opłakiwania związku, gdzieś tam głęboko w środku pojawia się uczucie ulgi, że jakkolwiek decyzja o rozstaniu rozstaniu była trudna, to była ona słuszna na szczęście ma się już ją za sobą. Bo ten pierwszy krok - przyznanie się że związek nie działa jak powinien, jest zawsze najtrudniejszy. I w tym przypadku zadanie to przypadło R, bo Buffy było zbyt wygodnie w związku, aby zauważyła, że nie ma on przyszłości, bo cały czas stoją w jednym, bezpiecznym miejscu. Najlepiej o tym świadczy fakt, że B nie zauważyła zmian zachodzących w R, bo także miała raz ustaloną wizję ich związku: idealny chłopak, który rozumie problemy swojej dziewczyny - slayerki, akceptuje ją pod każdym względem i od czasu do czasu służy jako wsparcie duchowe, ale w kryzysowych sytuacjach schodzi na dalszy plan, bo Buffy zbawia świat. Dziwię się nawet, że R tak długo miał złudzenia, że chce takiego związku dla siebie.


Ostatnio zmieniony przez Ar-Feiniel dnia Śro 2:15, 02 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SioNia
Welcome To The Hellmouth



Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 4:06, 12 Lis 2011    Temat postu:

Riley... Strasznie mnie denerwował w 5 sezonie. Bardzo się cieszyłam, że w końcu wyjechał. Szkoda jedynie, że w jakiś tam sposób Buffy znowu dostała po tyłku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Buffy the Vampire Slayer Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1