Forum 1630 Revello Drive Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
BtVS - serial idealny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Buffy the Vampire Slayer
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 22:05, 27 Kwi 2007    Temat postu: BtVS - serial idealny

trzeba chyba troche rozruszac forum, bo ostatnio cos spicie.

przyznaje wprost, ze w ostatnim czasie zdradzilam buffy z powodu veronici no bo wiadomo w btvs nic sie od lat nie zmienia i juz nie zmieni tak wiec wciaz poszukuje swojego idealnego serialu, ktory moglby dorownac btvs chocby troche. no i niestety ciezko bedzie dorownac jakiemukolwiek do btvs do polowy. im bardziej sie staram tym bardziej dochodze do wniosku, ze joss whedon jest geniuszem.
w innych serialach, ktore do tej pory probowalam ogladac zawsze nadciaga punkt krytyczny. idealnie udaje sie tworcom zniechecic widzow do tych postaci i watkow, ktore najbardziej widzowie cenili. tak bylo z gilmorkami, tak bylo z tru calling, ally mcbeal, tak zaczyna powoli dziac sie z veronica. patrzac na to wszystko jeszcze bardziej podziwiam geniusz w jaki sposob wyprowadzono w btvs watek buffy i angela - aby nie zranic uczuc wiernych ich zwolennikow, buffy i spike'a aby ich zwolennicy takze zasmakowali tego co chcieli i mieli mozliwosc wiary we wlasny spuffy-end, ktorego koncowka ats wcale nie neguje, watek idealnej przyjazni, o ktorej chyba kazdy skrycie marzy oraz wszystko co dotyczy wszelkich, nawet mniej istotnych postaci, ktore zostaly ulokowane w buffiowo-angelowym swiecie tak mocno, ze wydaja sie bardzo autentyczne mimo ze to serial fantastyczny. idealne niepodwarzalne watki z buffy, ktore lubimy mniej lub bardziej to:
- ukazanie milosci romantycznej (konsekwentne trwanie w tym watku mimo zmian jakie zachodza w serialu, proby jego zakonczenia sa bardzo delikatne, rozciagniete w czasie i nigdy jednoznacznie nie sugeruja calkowtego konca - posuniecie wprost idealne do utrzymania marzen romantykow Wink)
- najbardziej perfekcyjne ukazanie milosci typowego bad boya. w innych serialach tego typu posuniecia sa tylko jakas marna namiastka, ktora prowadzi do tego, ze owy bad boy zaczyna nas nudzic (dobra mam na mysli vm). spike natomiast mimo nawet swojej beznadziejnosci w milosci nie zatraca swojego wizerunku bad boya. w zadnym momencie nie staje sie postacia nudna czy tez oplakana i zalosna. nawet gdy daje sie ponizac.
- perfekcyjne wykreowanie kazdej postaci, lacznie z drugoplanowymi i pojawiajacymi sie po kilku sezonach. to nie jest tak, ze wprowadza sie kogos by zasiac zamet dla wiekszej ogladalnosci, a potem zapomina sie o danym watku i ciagnie inne w dalszej desperackiej probie tworzenia serialu pod publike. tu kazda postac ma swoje bogate wnetrze. podam moze taki glupi przyklad, ale naprawde niewiele jest takich seriali na podstawie, ktorych mozna zrobic takie haslowe charakterystyki jakie tworzylam w poczatku mojego bloga (a teraz znajduja sie na chosen reflection) typu, ze mozemy niemal podac ulubiony kolor i piosenke roznych postaci. a wszystkie te drobne elementy i szczegoly zostaly tak sprytnie wplecione, ze nie spowolnily akcji ani nie poswiecano na nie specjalnego czasu. postacie wykreowano w ten sposob, ze mozemy je odczytac jak na dloni z codziennych spraw jakie je spotykaja i jakie sa pokazane w serialu. to wszystko powoduje mocne zakorzenienie tych postaci, nadaje im autentycznosc. no bo naprawde. jest ktos w stanie powiedziec jaka jest ulubiona piosenka veronici czy znienawidzona potrawa, albo jak ma na imie jej ukochana maskotka. tego typu pierdolki da sie wychwycic nawet u faith, ktora od poczatku do konca mamy tylko w jednym sezonie.

nie jestem filmoznawca i te moje teorie sa bardzo indywidualne, ale sadze ze sporo fanow buffy moglo przyciagnac to co mnie przyciagnelo nawet jesli nie zdaja sobie z tego sprawy. jestem ciekawa co ar ma na ten temat do powiedzenia Very Happy zaznaczam, ze odniesienia do veronici (ktora zawiodla na tym forum chyba wszystkich co juz wszystko obejrzeli) sa mile widziane Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union



Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 11:52, 28 Kwi 2007    Temat postu:

W tym przypadku masz moje pełne poparcie Lady Smile

Ogólnie rzecz biorąc, to nie ma seriali idealnych, ale jeżeli jakaś produkcja może przybliżać się do tej kategorii, to zdecydowanie jest nią Buffy, co m.in. wynika z kwestii poruszonych w poście Lady. Ja już nawet nie szukam serialu, który mógłby zastąpić Buffy, ale takiego, w który mogłabym choć odrobinę tak zainwestować jak w przygody blondwłosej pogromczyni. Miałam pewne nadzieje po 1 sezonie VM, ale te szybko zostały rozwiane. Szczerze mówiąc nie mogę pojąć, jak można po Buffy przestawić się całkowicie na inną produkcję i pewnie dlatego tak trudna do przełknięcia jest dla mnie "zdrada" wielu autorek Spuffy FF (np. Kantayra przerzuciła się na VM, Supernatural i Smallville, a przecież szczególnie ten ostati serial jest potworny! i nawet nie ma Buffy w "zainteresowaniach" na lj; odeszła też pepperlandgirl, Echidna, czy Pattyanne). Ich argument jest podobny do tego , co stwierdziła Lady na początku swojego postu:

Cytat:
wiadomo w btvs nic sie od lat nie zmienia i juz nie zmieni


czyli, ze koniec serialu równał się dla nich z jego "śmiercią".
Dla mnie jednak Buffy jest nadal żywa i to chyba dlatego tak bardzo sobie cenię tę produkcję. Gdybyśmy wszyscy tak nie sądzili, to nie byłoby nas na tym forum i w ogóle tego miejsca by nie było!
Tak na dobrą sprawę, to od momentu wystąpienia u mnie drugiej fali zainteresowania tym serialem (a to juz ponad 3 lata) nie było dnia, żebym o nim nie pomyslała. Serio. Trochę to przerażające, bo fakt, że Buffy przesłoniła mi cały świat, stawia pod znakiem całą moja przyszłość, bo jeśli kiedyś moje zaangażowanie odejdzie, to co mi pozostanie w życiu?

To może teraz trochę obiektywnych myśli Wink będących kontynuacją rozważań Lady i dowodzących wielkości Buffy:

Istnieje taka obiegowa opinia, że w optymalnych warunkach produkcyjnych dobry serial może spokojnie wytrzymać 3 sezony. Potem jednak dochodzi się do momentu, gdy trzeba sięgnąć po nowe sposoby rozwijania produkcji tv, inaczej będzie się tylko powtarzało, to, co już było. Wielu jednak nie udaje się pójść do przodu (Roswell), a nawet jeśli to robią, to z sezonu na sezon robi się coraz mniej ciekawie (Dawson's Creek, The O.C., prawdopodobnie przypadek VM) i po prostu widać ogólną tendencję spadkową (GG). Dla Buffy jednak sezon 4 był rodzajem pomostu między "starym" a "nowym", a zarazem wspaniałą telewizją i genialną telewizją. Wiem, że wiele osób miało za złe te zmiany w serialu, gdyż stał się bardziej mroczny i skomplikowany. Jasne, że nie wszystko, co jest tam zaprezentowane, jest idealne, ale z drugiej strony, nie zniosłabym gdyby przez te 7 lat nic się nie zmieniło! To jest bardzo istotne, że twórcy podjęli ryzyko (prawdziwe ryzyko!) zrobienia czegoś innego, zamiast przez kolejne sezony "jechać" na sprawdzonych rzeczach.
Każdy też wie, że nie znoszę Angela i Rileya (jak dla mnie mogliby skoczyć pod pociąg), a także że zwłaszcza w przypadku tego drugiego, wprowadzanie jego postaci było marnotrawstwem czasu ekranowego, ale... jeśli spojrzeć na te postaci bardziej obiektywnie, to oczywiście sprawy mają się trochę inaczej. Istnieje bowiem duża szansa, że gdyby Riley był trochę miej cielęcą osobność, i (przede wszystkim) był grany przez INTERESUJĄCEGO i PRZYSTOJNEGO aktora, to kto wie, może nigdy nie przyszłoby mi do głowy kibicować Spuffy Laughing (no dobra, to jest prawdopodobnie kłamstwo Laughing , ale z pewnością nie musiałabym tak nienawidzić tej postaci, która nie warta mojej Buffy! Ona na skali atrakcyjności jest u mnie 9, a on najwyżej 5, więc nie ma szans, aby byli razem. Jakby powiedział House Numbers don't lie.). Co do postaci Angela, to oczywiście najbardziej mnie denerwują jego ciągłe powroty do BtVS. Joss po prostu ma taką przewrotną osobność, że nie chce dać fanom/shipperom ostatecznej i jednoznacznej odpowiedzi (w przeciwieństwie do Sex and the City, Dawson's Creek, Roswell czy Friends). W Chosen jest to ukazane najlepiej Bufy może być z S lub z A lub z żadnym, bo tak naprawdę jeszcze za wcześnie, aby miała się decydować na którąś z opcji. Tym samym też wszyscy fani są częściowo zawiedzeni (bo każdy w głębi duszy chciał happy endu dla siebie), ale częściowo tez zadowoleni, bo sprawa pozostała otwarta. Tym zaś sposobem nie ma się poczucia definitywnego zakończenia, zamknięcia, dlatego tez nie rozumiem postaw, o których pisałam na początku (o wygaśnięciu zainteresowania z powodu zakończenia serialu). W jednym tylko punkcie nie zgodzę z Lady - z punku widzenia AtS związek Buffy/Angel traci tą swoją otoczkę nieśmiertelnej pierwszej, najcudowniejszej miłości. Jeśli bowiem oglądać oba seriale chronologicznie (zwłaszcza 4 s AtS i 7 Buffy), to trudno mi patrzeć na to inaczej, niż jak na odgrzewane uczucie... i takie bardzo bezpieczne, bo gdyby coś nie wypaliło, to zawsze można się trzymać tego co było. Trochę jak eks narzeczony, z którym nie chce się być, ale jeśli za 10 lat oboje będziemy ciągle sami, to możemy się potraktować jako wyjście awaryjne. Wink

To by było chwilowo na tyle, bo mam potworny ból karku od siedzenia przy kompie, a dodatkowo poszłam spać po 4, więc chcę z powrotem walnąć się na łóżko, zrelaksować i pooglądać CSI Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 12:28, 28 Kwi 2007    Temat postu:

a ja patrze teraz, ze udalo mi sie po dwoch piwach napisac dosc rozsadny elaborat Wink
wyjasnie co do angela. takze meczy mnie to utrzymywanie tej milosci na sile i wciskanie w miejsca, w ktorych to naprawde nie pasuje tekstow buffy typu, ze zawsze bedzie kochac angela ale to wlasnie jest proba utrzymania konsekwentnie pierwszego pomyslu, ktory ma wielu zwolennikow i jego calkowite uciecie w jednej chwili zraniloby uczucia tych osob. wcale nie przesadzaja tak bardzo z tym motywem, bo widzimy, ze powoli to wszystko sie rozluznia (ze strony buffy wolniej, ze strony angela szybciej). ale jest to doskonaly pomysl, ze tworcy nie pokazali nam odcinka, w ktorym buffy i angel rozmawiaja i jedno mowi do drugiego, ze definitywnie juz niczego do tej drugiej osoby nie czuje. sa to tylko sugestie. teraz interpretacja zalezy od tego w jakim ktos jest wieku, jaka jest jego wrazliwosc i doswiadczenie w milosci, czy tez jakie zwiazki preferuje na ekranie - bajkowe czy zyciowe, aby moc sobie ciag dalszy dospiewac. po prostu zadna z furtek nie zostala zamknieta definitywnie. kazdy ma swoja nadzieje, ktorej mu brutalnie nie odebrano. do tego uwazam, ze zwiazek spuffy jest tymbardziej interesujacy i przekonujacy, bo widzimy, ze tylko spike'owi udalo sie tak zblizyc do buffy jak nikomu innemu i jak wynika z chosen niemal doganiac angela. naprawde to jest bardziej pasjonujace niz jakby buffy pewnego razu stwierdzila, ze angel dla niej juz nic nie znaczy i jest otwarta na nowa milosc. zobacz ar ile bysmy dyskusji na forum nie mogli przeprowadzic Very Happy
gdyby wielka milosc miala skonczyc sie z sezonu na sezon bylby to kicz tak jak usiluja zrobic to z LoVe. wiesz ar nie wiedzialam, ze tak stuprocentowo trafie z ta piosenka Fairytale Gone Bad pod LoVe ze wzgledu na tekst "out of my life". prosze nie czytac tej linijki jesli ktos nie chce sobie robic spoilera choc sadze, ze to zaden spoiler, bo na pewno sie tego domyslacie. vera strzeli loganowi mowe w 20 odcinku, ze jest on juz poza jej zyciem na zawsze. (dokladnie: In the season finale, Veronica tells Logan that he's out of her life forever. ) cholera dziewczyny nie odkochuja sie z dnia na dzien tak calkowicie i definitywnie. rozumiem, ze on ja skrzywdzil, ale oboje byli sobie winni. naprawde czytajac to wszystko mam wrazenie, ze rezyser podejmuje desperackie kroki zwiekszenia ogladalnosci, ktore dzialaja wrecz przeciwnie. moze sadzi, ze im wiecej namiesza tym wiecej osob bedzie chcialo zobaczyc cd. nie pomysli, ze niektorzy moga sie juz calkwicie i definitywnie zniechecic. poza tym po tego typu akcjach jakie on planuje kazdy normalny myslacy czlowiek zda sobie sprawe, ze veronica i logan nie pasuja do siebie w ogole. jedyne co moga sobie dac to cierpienie - kurcze to niemal jak buffy i angel! a czegos takiego to ja nie moge zdzierzyc. a jesli rob thomas bedzie probowal naprawic wszystko to co zniszczyl w tym zwiazku to juz zrobi sie kicz na miare telenoweli meksykanskich. gdzies przeczytalam, ze ktos przyrownal veronice i logana z 3 sez. do lorelai i luke'a jako pare. kurcze to jest trafne. tworcy seriali naprawde wiedza jak spieprzyc nam ogladanie swoich ulubionych watkow. dlatego joss jest po prostu bogiem Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union



Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 13:09, 28 Kwi 2007    Temat postu:

No i zmusiłaś mnie, abym jednak ruszyła się z łóżka. Laughing

Ja to wszystko widzę trochę inaczej: wedle mnie Buffy i Angel wielokrotnie powiedzieli sobie, że to koniec (poczynając od odcinka Angel 1x07), i że już nie żyją w swoich światach (Ats kiedy Buffy przyjeżdża za Faith do LA i kiedy Angel potem wraca do SunnyD). Tak samo jednak rozstawali się Buffy i Spike, Anya i Xander. A nawet Buffy i Riley (ble) Oz i Will, Will i Tara czy Xander i Cordy (choć oni najmniej). Mówili - to już koniec, nic więcej nie ma, I'm over you. Ale tak jak w prawdziwym życiu, nie oznaczało to, iż faktycznie ich uczucia zniknęły. Te uczucia stały się częścią nich. Widzowie o tym pamiętają i scenarzyści szanują tę pamięć i nie udają, że czegoś nie było, ani też nie umniejszają wagi pewnych związków (ku mojemu niezadowoleniu w pewnych przypadkach Razz ). A jeśli tworzą nowe związki, to pozwalają im się realistycznie (stopniowo) rozwijać. Chyba jedynym wyjątkiem był ten cały wątek ze Scottem Hope'em, ale zakładam, że Buffy tylko udawała bycie tak "zatroskaną i zaangażowaną" i wszystko to miało sprawiać takie dziwne wrażenie. (bo Scott nie był bohaterem, tylko marionetką, którą posłużyli się twórcy do wprowadzenia innych wątków).
Dlatego tak bardzo denerwują mnie zabiegi scenarzystów w innych produkcjach, aby każdego łączyć z każdym, nie bacząc na to, iż z perspektywy świata serialowego pewne połączenia wydają się "nie w porządku" do tego, co było wcześniej. I to dodatkowo nie dbając o żadne prawdopodobieństwa (Kyle i Isabel, Izzie i George, Logan i Parker, Ryan i Taylor, Dawson i Jen etc).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 13:44, 28 Kwi 2007    Temat postu:

Ar-Feiniel napisał:
No i zmusiłaś mnie, abym jednak ruszyła się z łóżka. Laughing

Ja to wszystko widzę trochę inaczej: wedle mnie Buffy i Angel wielokrotnie powiedzieli sobie, że to koniec (poczynając od odcinka Angel 1x07), i że już nie żyją w swoich światach (Ats kiedy Buffy przyjeżdża za Faith do LA i kiedy Angel potem wraca do SunnyD).


ale jak widzisz jakos potoczyli ten watek tak ze dla wielu osob nie jest to jednoznaczne i calkowicie nie pozbywa ich wiary. pewnie ze wzgledu na to, ze od tego czasu angel pojawia sie jeszcze w 4 i 5 sez. oraz wiemy o spotkaniu w 6 plus te wszelkie uwagi buffy gdy wspomina swoja niby jedyna milosc (z drugiej strony troche to nie fair dla zwolennikow buffy-riley ale tych akurat nie bylo za wiele Wink) angel niby tez mimochodem wspomina, ze jedyna kobieta, ktora kochal nie zyje. po prostu nikt kategorycznie nie skreslil tego co bylo, dlatego, ze scenarzystom znudzil sie watek i ze maja inne pomysly.

Cytat:
Mówili - to już koniec, nic więcej nie ma, I'm over you. Ale tak jak w prawdziwym życiu, nie oznaczało to, iż faktycznie ich uczucia zniknęły. Te uczucia stały się częścią nich. Widzowie o tym pamiętają i scenarzyści szanują tę pamięć i nie udają, że czegoś nie było, ani też nie umniejszają wagi pewnych związków


i wlasnie otoz to. jak skomentowalam wyzej.
zastanawia mnie czy tak trudne jest tworzenie seriali na takim schemacie, ze w tylu serialach tego nie przestrzegaja. rzeczywiscie przyznaje ulzylo mi, ze veronica nie wzdycha cale zycie za utracona miloscia duncanem, ale cholercia pasowaloby czasem jakies wspomnienie o tym, czy chocby lekki dolek veronici tuz po wyjezdzie duncana. a ona tylko zostawila sobie cytacik, ze prawdziwe historie milosne nigdy sie nie koncza i calkowicie o nim zapomina. potem gdy wyobraza sobie we snie idealne zakonczenie szkoly w tych marzeniach jest z loganem, mimo ze duncan jest wsrod nich. jakies to wszystko malo realne. te wszystkie postacie wydaja mi sie puste i nieprawdziwe. wlasnie dlatego, ze wszyscy o wszystkim definitywnie zapominaja (dotyczy to czy milosci, czy urazy) i ida dalej jakby nic sie nie stalo. wiem, ze veronica ma byc twarda ale ogladanie nieprawdziwej kamiennej bohaterki to zadna frajda. buffy mimo, ze jest nadnaturalnie silna fizycznie jest duzo bardziej autentyczna postacia jesli chodzi o charakter. nie potrafi sie natychmiast przekonac i polubic czy pokochac kogos kto robil jej krzywde (spike, faith), niezapomina natychmiast o swoich milosciach (pominawszy angela ona przezywa nawet parkera przeciez i to cakiem naturalne w tej sytuacji) i w ogole jej uczucia nie sa zmienne jak w choragiewce (nie jak veronica, ze tu kogos kocha i cierpi z jego powodu ryczac pod prysznicem ale za chwile wpada w objecia pierwszego lepszego matola i wyrzuca ze swojego serca ta poprzednia osobe na zawsze)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union



Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 15:44, 28 Kwi 2007    Temat postu:

No to widzę, że tu się zgadzamy Smile Słowa pozostają tylko słowami, jakkolwiek się nimi szafuje, ale uczucia są znacznie trudniejsze do pokonania.
I skoro jesteśmy przy V, to też trochę przeszkadza mi fakt, że scenarzyści każą jej skakać od chłopaka do chłopaka, ale właściwie nie pokazują u niej żadnych emocji z tym związanych. Po pierwszym sezonie, gdy związała się z D, nie było w ogóle widać, że kiedyś coś tam czuła do L, nawet się nie przejęła H. I potem nawet nie było widać po niej, aby tęskniła bardzo za D, ale też, że ma cokolwiek do L. Owszem, było jej smutno, gdy zastała u niego Kendall, ale potem (oprócz tego, że była przez chwilę na niego zła), znowu nic nie wskazywało, że coś do niego czuje i że chce w przyszłości znowu z nim być.

W Buffy natomiast te sprawy są potraktowane bardzo poważnie i z uwagą, bo Joss po prostu dbał o rozwój psychologiczny postaci. RT tego nie robi, bo
Cytat:
Rob wants to focus on the plot and not characterisation, he's the one that always says in interviews that he hates writing character exposition and finds it unnecessary.


W tym właśnie tkwi problem. Jeżeli bowiem historie są mało ciekawe, to wtedy dostrzegamy dziury w całości i zaczynamy się zastanawiać, dlaczego ludzie zachowują się tu trochę jak roboty i nikt nie chce nam pokazać co naprawdę czuje. Chyba najbardziej rozwinięta została pod tym względem postać Mac, która jakoś tam przeżywała fakt traumatycznego seksu z Beaverem, w przeciwieństwie do V, która nawet nie czuła się dziwnie w towarzystwie Dicka (i vice versa).
Dlatego też w przypadku Buffy tak żywiołowo reagujemy na wszystko coś się dzieję, bo potrafimy sie bardziej zidentyfikować z tymi postaciami. Dzięki temu serial ten przestaje być tylko produkcją z fajnymi historiami, ale zaczyna opowiadać o nas samych (a przynajmniej jak tak to odbieram).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 16:20, 28 Kwi 2007    Temat postu:

fajnie, ze przytoczylas ten cytat bo nie mialam zielonego pojecia o tym, ze rob thomas sam sie na ten temat wypowiadal. to troche tak jakby specjalnie z gory ostrzegl przed tym co mu moga ludzie zarzucic, bo sam wie, ze nie jest w stanie tego przeskoczyc. a ze niestety 3 sez. vm zaczyna przypominac mi melodramat, te nieprawdziwe uczucia maksymalnie zgrzytaja, tymbardziej ze zagadki sa nudne i rowniez obojetne veronice (bo to w koncu nie jest rozwiazywanie tego kto zamordowal jej przyjaciolke, czy spowodowal wypadek autobusu z kolegami ze szkoly). a zreszta widac nawet po ludziach ogladajacych serial, ze bardziej obchodzi ich to czy V bedzie z L, anizeli kto zamordowal dziekana. a wiec nie da sie uniknac uczuc, ktore sa glownym budulcem przy tworzeniu realnych postaci. jesli rezyser ma do tego takie podejscie jak napisalas to widze, ze serial mozna juz spisac na straty.
przeczytalam dzis na forum o vm, ze raczej beda krecic 4 sez. albo stanie sie jakis maksymalny cud i cos z tego jeszcze bedzie (ale chyba musieliby zaprosic do wspolpracy kogos innego), albo to bedzie zwykly serialik dla nastolatkow i to tylko tych niewybrednych. a swoja droga jesli sam rob thomas nie umie w ten sposob kreowac postaci to czemu nie zostawi tej dzialki komus innemu? wprawdzie nie znam sie na zasadach tworzenia serialu ale przeciez jest w ekipie szereg rezyserow pobocznych. nie moze ktorys z nich zajmowac sie sfera uczuciowa bohaterow? moze cos mieszam ale obilo mi sie o uszy, ze w buffy jane espenson miala duzy swoj udzial w tworzeniu scen "uczuciowych" rodzinnych itd. wiadomo, ze o wszystkim ostatecznie decydowal joss ale nie tylko jego byly wszystkie pomysly. jane espenson pisala takze duzo odcinkow gilmorek zanim te spadly na psy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1630 Revello Drive Strona Główna -> Buffy the Vampire Slayer Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1